O awans do półfinału Świątek zagra Estonką Kaią Kanepi, która pokonała rozstawioną z "dwójką" Białorusinkę Arynę Sabalenkę.
U Świątek słabo funkcjonował drugi serwis
Dotychczas raszynianka mogła pochwalić się dotarciem w każdej z czterech imprez wielkoszlemowych co najmniej do 1/8 finału, ale dalej przeszła jedynie we French Open. Na paryskiej "mączce" triumfowała jesienią 2020 roku, a w kolejnym sezonie odpadła w ćwierćfinale. Teraz dołożyła do tego Australian Open, w którego czołowej "16" znalazła się w dwóch poprzednich edycjach.
Z 38. na światowej liście Cirsteą nigdy wcześniej się nie zmierzyła i to właśnie ta rywalka sprawiła jej jak na razie najwięcej trudności w ostatnich dniach w Melbourne. Do 1/8 finału Polka dostała się bez straty seta - brytyjskiej kwalifikantce Harriet Dart oddała łącznie trzy gemy, Szwedce Rebecce Peterson cztery, a występującej z "25" Rosjance Darii Kasatkinie pięć. W poniedziałek spędziła na korcie prawie dwie i pół godziny, czyli tyle, ile łącznie zajęło jej wygranie dwóch pierwszych meczów.
Świątek występ w Australian Open poprzedziła startem w imprezie WTA w Adelajdzie, gdzie zatrzymała się na półfinale. Starsza o 11 lat Rumunka nie miała tak udanego początku sezonu - w dwóch turniejach kobiecego cyklu, do których się zgłosiła w pierwszej połowie stycznia, łącznie wygrała tylko jedno spotkanie. W wielkoszlemowych zmaganiach na antypodach już jednak błysnęła - zaczęła od wyeliminowania Czeszki Petry Kvitovej (20.), a w trzeciej rundzie odprawiła Rosjankę Anastazję Pawliuczenkową (10.). Teraz zaś zmusiła do sporego wysiłku podopieczną Tomasza Wiktorowskiego, u której tego dnia słabo funkcjonował drugi serwis.
Łzy popłynęły po policzkach
Cirstea od początku wywierała dużą presję na faworytce, a tej dodatkowo dały znać o sobie nerwy i efektem była zaraz na wstępie strata podania. W czwartym gemie Polka prowadziła 40:0, ale nie wykorzystała żadnej z trzech szans na "breaka". Udało jej się go zanotować przy stanie 3:4 dzięki skutecznym returnom. W 10. gemie miała nawet piłkę setową, ale przeciwniczka wybroniła się, a zaraz potem sama zaliczyła jeszcze jedno przełamanie i poszła za ciosem.
Dziewiąta rakieta świata od początku drugiej odsłony ruszyła z impetem, ale po zmarnowanych dwóch "break pointach" w drugim gemie widać było u niej frustrację. Młodsza z tenisistek dopięła jednak swego przy kolejnej okazji i objęła prowadzenie 2:0. Jej radość nie trwała jednak długo - doświadczona zawodniczka z Bukaresztu od razu doprowadziła do remisu. Kolejny długi bój o wygranie gema serwisowego rywalki Polka stoczyła przy stanie 3:2 i on też zakończył się sukcesem. Nie pozwoliła sobie potem już na kosztowne potknięcie w tej partii i doprowadziła do decydującego seta.
W nim ważnym momentem był czwarty gem, najdłuższy w całym pojedynku. Cirstea aż cztery razy była o punkt od przełamania, ale nie przyniosło jej to żadnego efektu. W jednej z tych sytuacji o sporym szczęściu mogła mówić Świątek - piłka po zagraniu Rumunki zatrzymała się na siatce i wróciła na jej stronę kortu. U 20-letniej zawodniczki znów widać było oznaki frustracji, ale wyszła z opresji. Następnie kibice obejrzeli serię "breaków", z których dwa zanotowała faworytka. Od tego momentu Cirstea obniżyła poziom gry, a Polka z determinacją zapisywała na swoim koncie kolejne punkty. Po ostatniej akcji, gdy umieściła piłkę w polu gry przeciwniczki, to aż przykucnęła z wrażenia, a potem po jej policzkach popłynęły łzy.
Wydaje mi się, że zaczęłam nieco bez rytmu. Po pierwszym secie trochę się trzęsłam. Mam wrażenie, że podczas tego spotkania poziom stresu był u mniej wyższy niż wcześniej. Dlatego na koniec dałam upust emocjom. Ten mecz kosztował mnie wiele energii, ciężko było zachować spokój. Dla mnie tydzień bez płaczu się nie liczy. Płaczę, kiedy przegrywam i płaczę, kiedy wygrywam - skwitowała szczęśliwa 20-latka.
Awans o dwie lokaty w rankingu WTA
Awans do ćwierćfinału zapewnił jej czek na co najmniej 538,5 tys. dolarów australijskich oraz poprawę notowań na liście WTA o minimum dwie lokaty.
Cirstea w przeszłości już raz dotarła do "16" na antypodach - na tym etapie zatrzymała się pięć lat temu. W całej rywalizacji wielkoszlemowej jej najlepszym rezultatem pozostaje ćwierćfinał French Open 2009. W dorobku ma dwa tytuły singlowe wywalczone w turniejach WTA i pięć deblowych.
Świątek jest ostatnią reprezentantką kraju pozostającą w stawce seniorskich zmagań wielkoszlemowych na antypodach. W drugiej rundzie singla odpadli Magda Linette, Hubert Hurkacz i Kamil Majchrzak, a mecz otwarcia przegrała Magdalena Fręch.
Wynik meczu 1/8 finału singla kobiet:
Iga Świątek (Polska, 7) - Sorana Cirstea (Rumunia) 5:7, 6:3, 6:3