Kowalczyk, dzięki złotemu medalowi wywalczonemu w Whistler na dystansie 30 km techniką klasyczną, zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji multimedalistów olimpijskich, zarówno z igrzysk letnich, jak i zimowych. Biegaczkę z Kasiny Wielkiej, która ma w dorobku złoto, srebro i dwa brązowe krążki, wyprzedzają lekkoatletka Irena Szewińska (7 medali), szermierz Jerzy Pawłowski (5), chodziarz Robert Korzeniowski (4) i nieżyjący już mistrz floretu Witold Woyda (4). A ona wciąż jest głodna sukcesów.
– Niestety będziecie musieli się ze mną państwo jeszcze pomęczyć – powiedziała z przekąsem polska narciarka.
27-latka z Kasiny Wielkiej w swojej karierze osiągnęła praktycznie wszystko, ma złoto olimpijskie, jest podwójną mistrzynią świata z Liberca (2009), tuż przed igrzyskami triumfowała w morderczym cyklu Tour de Ski, a w poprzednim sezonie sięgnęła po Kryształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Za miesiąc dorzuci pewnie kolejną. Druga w klasyfikacji Petra Majdić po upadku w Vancouver najprawdopodobniej nie wróci już na trasy. A przewaga Polki nad trzecią Finką Aino-Kaisą Saarinen to 586 punktów.
– Myślę, że ten medal dla mojej dalszej kariery nie będzie miał znaczenia. Jestem już mistrzynią świata, miałam już wszystko, co chciałam w biegach narciarskich mieć, więc będę teraz dalej trenować i zobaczę, co z tego wyniknie. Motywacji mi nie zabraknie. Mam taki charakter, że raczej analizuję wszystko w kategoriach „trzeba coś zrobić, i koniec” – zapewniła. A więc w Falun po prostu Kryształowa Kula musi być, i koniec...
czytaj dalej
Wspaniałych sukcesów by nie było, gdyby nie współpraca z Aleksandrem Wierietielnym. Białorusin z pochodzenia, urodzony w Finlandii w obozie przejściowym, który od 1991 r. ma polskie obywatelstwo, odkrył talent Polki w 2000 r. – Czy była wyjątkowa? Inne nie były po prostu w stanie wytrzymać morderczego treningu – mówił później o swojej podopiecznej.
Do Soczi raczej się to nie zmieni. Ten znakomity duet, który na przygotowania do igrzysk w Vancouver otrzymał dodatkowy 1 mln zł, już myśli o przyszłorocznych mistrzostwach świata w Oslo. W jaskini lwa chcą się bowiem zrewanżować m.in. Marit Bjoergen za porażki w sprincie i biegu łączonym.
Nie ulega jednak wątpliwości, że to dzięki Kowalczyk i Małyszowi igrzyska w Vancouver, okazały się najlepsze w historii. Na 14 zdobytych medali od 1924 r. 6 wywalczono w Kanadzie. Trzy z nich dzięki Justynie. – Ten złoty medal przyćmiewa wszystko, te niepowodzenia wcześniejsze w niektórych dyscyplinach. Gdybym dziś miał wystawiać ocenę, to postawiłbym całej naszej reprezentacji piątkę. W sześciostopniowej skali. Jeden za wszystkich, wszyscy na jednego – mówił Piotr Nurowski, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego.