"Rzeczywiście, miałem testować tu nowe zapięcia, producent wiązań, na których skaczę, Bizon, przygotował mi nowy model. Nie zdążyłem ich jednak nawet zobaczyć, bo ktoś je ukradł" - powiedział Orzeł z Wisły serwisowi skijumping.pl.
"Po przyjeździe byliśmy wczoraj na skoczni, serwismeni zostawiali tam cały sprzęt. Czekał na nas już tam producent wiązań i pokazywał innym ekipom jak to wszystko wygląda, jak działa i co dla mnie przygotował do testowania. Wieczorem Hannu dostał telefon z pytaniem czy wziął moje wiązania. Hannu oczywiście ich nie zabierał, okazało się że po prostu zniknęły, podczas chwili nieuwagi producenta" - relacjonował Małysz.
"Na pewno to nie jest przypadek. Ktoś kto coś takiego zabrał to na pewno zrobił celowo. Może będzie się bał od razu na tym skakać, ale na pewno może coś podpatrzeć, zrobić coś podobnego, tym bardziej, że teraz wszyscy coś kombinują. Swoje własne, nowe wiązania przywieźli tu Austriacy. Również Jacobsen ma coś zmodyfikowane, podobnie Słoweńcy. Trudno natomiast powiedzieć, czy to dobry moment na takie testy. Ja skakałem dziś na zwykłych wiązaniach i skakałem całkiem dobrze i jestem zadowolony" - dodał nasz mistrz.