Podczas Pucharu Świata w Planicy Polak zajął drugie miejsce, ale dłużej niż o skokach opowiadał o sposobie zwolnienia Lepistoe. "Szczególnym zaskoczeniem jest dla mnie fakt, ze ogłoszono to przed zawodami w Planicy. Dżentelmeńskie umowy prezesa to jedno, ale to nie powinno się odbyć w taki sposób. Powiem szczerze: choć rzadko mi się to zdarza, ja w takiej sytuacji wolałbym skłamać, poczekać i w jakiś normalny sposób podziękować trenerowi za pracę. A tak i my jesteśmy w niezręcznej sytuacji, i podobnie czuje się Hannu. Rozmawiałem z nim i nie krył rozczarowania oraz żalu" - zdradził "Faktowi" lider polskiej drużyny.

Reklama

"Lepistoe ma konkretne plany dotyczące naszej przyszłości. Nawet prosił mnie, żebym jeszcze porozmawiał z prezesem. Mimo tego, co się wydarzyło, on chciałby przekazać nam, to co miał do zrobienia" - dodał.

Byli podopieczni i asystenci Lepistoe chcą osobiście pożegnać się z człowiekiem, z którym pracowali przez ostatnie dwa lata. "Jeśli potwierdzi się, że Hannu jednak się z nami rozstaje, będziemy chcieli się z nim spotkać. Tym bardziej, że rozmawiałem z nim jeszcze przed południem i on jest pełen zapału. Dalej chciałby to robić. Czeka na zmianę decyzji prezesa! Jeśli to nie nastąpi, będziemy chcieli się z nim pożegnać. To wyjątkowy człowiek, nie da się tego załatwić na odległość. Upieram się, że Hannu zrobił bardzo wiele dla nas i mógłby jeszcze coś zrobić" - przekonywał wczoraj Małysz.

Jeśli jednak Fin nie utrzyma posady, Adam ma kandydata na jego następcę. "Widzę tylko jedną osobę, ale nazwiska nie podam. Wolę się nie wypowiadać na ten temat. Znowu usłyszę, że myślę tylko o sobie. A tak nie jest. Zależy mi na tym, by trener był dla wszystkich, a nie dla Małysza".