"Takich akcji jest u nas w zespole wiele. Mamy drużynę dowcipnisiów. Prym wiodą Rafał Murawski i właśnie Wilk" – opowiada DZENNIKOWI pomocnik Lecha Sławomir Peszko.
Przytaczamy tę anegdotkę, by pokazać, że w ostatnich dniach przed dzisiejszym meczem grupy H z Nancy w Lechu atmosfera jest wyśmienita. "Rzeczywiście, wyluzowaliśmy się przed tym spotkaniem. Bo i czym tu się denerwować? Przecież gramy u siebie, a w Poznaniu jesteśmy w stanie wygrać z każdym" – tłumaczy Peszko. Piłkarz Lecha jest pewny swego, mimo tego że Nancy w pierwszej serii gier grupowych pokonało aż 3:0 Feyenoord Rotterdam. "W tym spotkaniu Francuzi wcale nie grali tak rewelacyjnie, jakby wskazywał na to wynik. W pierwszej połowie oddali ledwie jeden strzał, popełnili kilka błędów w obronie" – mówi Peszko.
Także były piłkarz Nancy, a obecnie trener Śląska Wrocław Ryszard Tarasiewicz uważa, że dzisiaj faworytem są lechici. "Francuzi nie mają w składzie indywidualności, inaczej niż Lech. Jeśli nasze gwiazdy dadzą dziś z siebie sto procent, to wygramy" – ocenia.
W składzie Nancy rzeczywiście ciężko znaleźć piłkarzy, którzy w pojedynkę mogą rozstrzygnąć o losach spotkania. Najbardziej znany zawodnik, a zarazem najlepszy strzelec drużyny (2 gole w tym sezonie) to Youssouf Hadji (może nie zagrać, bo jest przemęczony). Marokańczyk jest uwielbiany w Nancy nie tylko za dobrą grę, ale i za przywiązanie do barw klubowych – w 2000 roku, po spadku klubu do II ligi, jako jeden z niewielu zawodników został w drużynie.
"Poza Hadjim w Nancy wyróżnia się cały blok defensywny. Ta drużyna traci mało goli" – podkreśla Tarasiewicz. Fakt, w tym sezonie zajmujące 15 miejsce w lidze Nancy dało sobie wbić mniej goli (13) niż... wicelider Olympique Marsylia (15).
>>>Rywale Lecha grają... w koszykówkę
Jak piłkarze Lecha spędzili ostatnie godziny przed meczem? Wczoraj o 18 trener Franciszek Smuda zrobił im analizę gry rywala, następnie zawodnicy w swoich pokojach oglądali Ligę Mistrzów. Dziś lechici będą indywidualnie koncentrować się przed spotkaniem z Nancy. "Każdy z nas ma swój sposób na spędzenie takiego dnia. Jedni żartują, inni szukają wyciszenia. Taki Manuel Arboleda zakłada na uszy słuchawki i traci kontakt z całym światem" – zdradza DZIENNIKOWI Sławomir Peszko.
Osobna historia to Franciszek Smuda. Szkoleniowiec Lecha przed ważnymi meczami jest bardzo podekscytowany, nie może usiedzieć spokojnie w jednym miejscu. "Trener chodził wczoraj nieźle podminowany, miało się wrażenie, że chciałby grać ten mecz już teraz" – opowiada jeden z piłkarzy Lecha.
Dzisiejsze spotkanie mocno przeżywa też Robert Lewandowski. Dlaczego? Bo jeśli strzeli gola, stanie się... najskuteczniejszym piłkarzem Lecha w europejskich pucharach w historii. Dotychczas 20-letni piłkarz zdobył cztery bramki, tyle samo co Mirosław Okoński, Mirosław Okoński i Jerzy Podbrożny.
"Wierzę, że w rozgrywkach grupowych trafię nie raz. Myślę też, że mamy szansę, by awansować do II rundy i iść w ślady Wisły Kraków, która namieszała w Pucharze UEFA kilka lat temu i zlała chociażby Schalke "– opowiada Lewandowski. I dodaje, że nawet jeśli wypromuje się w pucharach, to nie odejdzie z Lecha. "Dobrze mi w tym klubie. W najbliższym czasie nigdzie się z niego nie ruszam" – zapewnia „Lewy”.