Gospodarze już po pięciu minutach mieli powody do radości. Semir Stilić ze Sławomirem Peszko pokazowo rozegrali kontrakt. Peszko w sytuacji sam na sam nie dał szans Genaro Bracigliano. Trafienie pomocnika Lecha było historyczną bramką - jak wyliczyli statystycy, był to gol nr 1000 polskich zespołów w europejskich pucharach.
Na odpowiedź Francuzów nie trzeba było długo czekać. Francis Malonga przedryblował kilku piłkarzy Lecha, rozegrał jeszcze piłkę z Issiarem Dia i z bliska pokonał Ivana Turinę.
Mecz jeszcze bardziej nabrał rumieńców. Momentami przypominał pojedynek bokserski - cios za cios, akcja za akcję. Lech nie przejął się szybko utraconym prowadzeniem i odważnie atakował bramkę Nancy. Goście natomiast swojej szansy upatrywali w kontratakach. Monsef Zerka, Malonga i Dia popisywali się nieprzeciętnymi umiejętnościami technicznymi i kilka razy oszukali obrońców Kolejorza. Ale to gospodarze stwarzali groźniejsze sytuacje. W 18. minucie, po strzale Hernana Rengifo i dobitce Stilicia, piłkę z pustej bramki wybił obrońca Nancy.
Kilka minut później lechici w dość niezwykłych okolicznościach ponownie wyszli na prowadzenie. Z niemal 40 metrów z rzutu wolnego strzelał Stilić. Wydawało się, że bramkarz Nancy łatwo sobie z tym poradzi. Bracigliano cofając się na linię bramkową złapał piłkę, ale zrobił o jeden krok do tyłu za daleko. Asystent sędziego głównego zasygnalizował, że francuski golkiper przekroczył linię bramkową, a główny arbiter pokazał na środek boiska.
Poznaniacy niesieni dopingiem ponad 22 tysięcy kibiców mieli jeszcze okazje podwyższyć wynik przed przerwą. Po kolejnej koronkowej akcji gospodarzy, Grzegorz Wojtkowiak huknął zza linii pola karnego, minimalnie obok bramki. Z dystansu Bracigliano próbował zaskoczyć najlepszy na boisku Stilić, tym razem bramkarz Nancy nie popełnił błędu i wybił piłkę na rzut rożny.
W drugiej połowie pojedynek nadal był prowadzony w szybkim tempie. Krótko po wznowieniu gry Peszko łatwo ograł dwóch obrońców Nancy, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Ale i goście mogli doprowadzić do remisu - Turina popisał się niezłym refleksem po uderzeniu Zerki.
W miarę upływu czasu role się odwróciły. Francuzi opanowali środek boiska i z każdą minutą osiągali coraz wyraźniejszą przewagę. Podopieczni Franciszka Smudy nastawili się na kontry, ale nie przynosiły one większych efektów.
W 79. minucie na boisku pojawił się Robert Lewandowski i kilkanaście sekund później mógł zdobyć trzecią bramkę dla Lecha. Po akcji Wojtkowiaka i podaniu Jakuba Wilka rezerwowy napastnik Kolejorza przestrzelił z siedmiu metrów.
Francuzi w końcu dopięli swego i po technicznym uderzeniu Zerki doprowadzili do remisu.
W doliczonym czasie gry wymarzoną okazję miał jeszcze Rengifo. Po kolejnym już błędzie Bracigliano, Peruwiańczyk stanął przed pustą bramką, ale posłał piłkę wysoko nad poprzeczką.