"Nie powiem nic na temat Piotra Nowaka, bo potem znowu będą komentarze, że chcemy jak najszybciej zwolnić Beenhakkera i już znaleźliśmy jego następcę. A prawda jest taka, że Beenhakker dostał zadanie do wykonania. Powinien zaprowadzić Polskę na mundial i nic tej pracy nie powinno mu zakłócać" - mówi prezes PZPN Grzegorz Lato.
Roztropność szefów polskiej piłki jest zrozumiała, bo bardzo im zależy, żeby nie spalić tematu. Im nawet jest na rękę, że w gronie ewentualnych następców machinalnie wymienia się polskich trenerów z rodzimej ekstraklasy: Macieja Skorżę, Jana Urbana czy Franciszka Smudę. W ten sposób mogą prowadzić wstępne negocjacje z wytypowanym przez nich kandydatem. Z naszych informacji wynika, że już kontaktowali się z mieszkającym na Florydzie Nowakiem, ale na razie jest to faza niezobowiązujących rozmów.
>>>Beenhakker trenerem Polonii Warszawa
Zwolennikiem Nowaka na stanowisku trenera polskiej kadry na pewno jest wiceprezes PZPN do spraw szkoleniowych Antoni Piechniczek. To bardzo istotne, ponieważ przy wyborze nowego selekcjonera jego głos może się liczyć nawet bardziej niż opinia samego prezesa PZPN. Piechniczek potwierdza, że interesuje go zawodowa przyszłość Nowaka, ale też zastrzega, że ma pewne wątpliwości - czytamy w DZIENNIKU.
"Piotrek od lat mieszka w USA. Nie zna realiów ani polskiej, ani nawet europejskiej piłki. Ale wśród kandydatów na przyszłego selekcjonera trzeba go widzieć" - przyznajePiechniczek, który stawiał na Nowaka w prowadzonej przez niego kadrze w latach 90. "Bardzo dobrze go wspominam. To urodzony lider. Potrafi rządzić na boisku i w szatni. Takich wyrazistych i mądrych ludzi polska piłka potrzebuje" - zaznacza Piechniczek.
45-letni Nowak to przede wszystkim odpowiedź tzw. polskiej myśli szkoleniowej na holenderskie zaczepki: młody, wykształcony, zna języki, a piłkarskie nazwisko zrobił sobie w Bundeslidze. Do tej kandydatury nie mogliby się przyczepić nawet zdecydowani zwolennicy zatrudniania trenera-cudzoziemca, bo przecież Nowak od bardzo dawna mieszka za granicą; w Turcji, Szwajcarii, Niemczech, a teraz w USA.
"Piotrkowi w Stanach jest bardzo dobrze. Wszyscy go tam szanują. Był trenerem kadry olimpijskiej na igrzyskach w Pekinie, a teraz jest też asystentem Bob Bradleya w pierwszej reprezentacji. Trudno wyobrazić sobie powód, dla którego miałby to wszystko rzucić, ale akurat perspektywa prowadzenia polskiej kadry jest takim powodem. Myślę, że chciałby się podjąć takiego wyzwania i na pewno dałby sobie radę nie gorzej niż Beenhakker" - ocenia Roman Kosecki, który grał z Nowakiem w reprezentacji Polski oraz w Chicago Fire.
>>>Tomaszewski: Niech Leo wciska kity w Chinach
Przebywający obecnie na zgrupowaniu kadry narodowej USA Nowak to rzadki przykład Polaka, który piłkarskie nazwisko wyrobił sobie za granicą. W naszej ekstraklasie zdążył rozegrać tylko 40 meczów (w Zawiszy Bydgoszcz i Widzewie Łódź). Potem błyszczał w obcych ligach. Występował na pozycji środkowego pomocnika, co jednak nie przeszkodziło mu strzelić na obczyźnie aż 63 goli. Po zakończeniu zawodniczej kariery zajął się pracą trenerską oraz biznesem. Został prezesem cenionego banku w Chicago, kupił posiadłość w Naples na Florydzie. W pobliżu swoje wille mają m.in. Bill Gates i Steven Spielberg.
Kilka lat temu Nowak próbował zainwestować w Zawiszę Bydgoszcz, ale ten interes nie wypalił. Piłkarze oskarżali go, że nie wypłacił drużynie należnych pieniędzy. W pewnym momencie rozesłano za nim nawet list gończy, ale zarzuty się nie potwierdziły. "Jego sprawa została umorzona. Ustaliśmy, że Pan Nowak nie był odpowiedzialny za powstałe długi i oczywiście list gończy szybko został cofnięty' - mówi DZIENNIKOWI Jan Bednarek, rzecznik bydgoskiej prokuratury.