"Trwał podobno dwie godziny. Specjalne płytki w nocie będę mieć jeszcze przez dwa tygodnie. To nic przyjemnego. Bolało dwa, trzy dni, ale jest już w porządku" - tłumaczy.
"Za dwa tygodnie wyjmą jej blaszki z nosa i w marcu powinna wejść do wody" - dodaje trener Paweł Słomiński. Czy to oznacza, że najlepsza polska pływaczka zdąży z formą na lipcowe mistrzostwa świata w Rzymie? "Wygląda na to, że będę musiała je odpuścić. Kwalifikacje są w połowie maja, więc czasu zostało niewiele. Żeby zdążyć, musiałabym nadganiać stracony czas. Robiłam to przez ostatnie cztery lata. Wolę więc spokojnie dochodzić do formy" - tłumaczy Jędrzejczak.
Pływaczka przez lata przyzwyczaiła kibiców do sukcesów. "Między innymi dlatego nie chcę jechać do Rzymu i pływać gdzieś z tyłu. Wolę spokojne przygotowania. Czasem warto chwilę poczekać, czy nawet zrobić krok w tył, żeby później ruszyć do przodu" - tłumaczy Otylia.
To nie koniec problemów polskich pływaków, bo z formą na mistrzostwa świata może nie zdążyć także Katarzyna Baranowska. Szczecinianka, podobnie jak Otylia, właściwie nie trenuje od igrzysk - pisze sports.pl.
"To mało przyjemne sprawy, o których nie chcę mówić. Chętnie bym już wróciła do treningów, tylko co z tego, skoro właśnie przedłużono mi zwolnienie do 28 lutego. Jak tylko powiedziałam lekarzowi, że chodzę czasem na siłownię i próbuję się troszkę ruszać, to zabronił mi tego. Już pół roku normalnie nie trenuję..." - mówi smutno Kasia, która ostatnio próbuje swoich sił jako projektantka ubrań.
Między innymi dlatego pojawiły się głosy, że ma już dość pływania. "Słyszałam, że poprzewracało mi się w głowie i już mi się nie chce. To nieprawda. Ciągle chcę pływać" - przekonuje Baranowska.