"Nie ma żadnego spisku przeciwko Astanie" - powiedział przed 9. etapem Hiszpan Carlos Sastre, ubiegłoroczny triumfator TdF. Mimo to Armstrong i Alberto Contador, liderzy kazachskiego zespołu, wciąż są bez zwycięstwa etapowego. Dla Amerykanina jest to kwestia prestiżu, zwycięstwo etapowe sprawiłoby, że znów zrobi się o nim głośno, na pewno trafiłby na pierwsze strony amerykańskich gazet, a wraz z nim logo jego fundacji Lance Live... W niedzielę do pełni szczęścia zabrakło 34 sekund.

Reklama

Dziś zawodników czeka dzień przerwy, warto więc zastanowić się nad dwiema kwestiami. Po pierwsze, jak długo w jednym teamie będzie dwóch liderów, po drugie, jak Armstrong ma odnieść swoje pierwsze zwycięstwo etapowe, skoro nie jest sprinterem? Przed kolarzami wkrótce prawdziwe etapy górskie, mordercze podjazdy, mało zjazdu, zero odpoczynku. To królestwo Amerykanina.Armstrong i spółka więc cierpliwie czekają, czas sprinterów zaraz się skończy, dla nich najważniejsze jest, by stracić jak najmniej do lidera. Plan realizowany jest perfekcyjnie, tempa nie wytrzymują natomiast najgroźniejsi rywale. Cadel Evans, Sastre czy Mienszow wciąż tracą. I nikt nie ukrywa, że w fotelu lidera wkrótce dojdzie do zmiany.