Lindbaeck urodził się w małym miasteczku w Brazylii, niedaleko Sao Paulo. Mieszkał tam trzy lata. Potem rodzice oddali go do domu dziecka. Antonio trafił pod skrzydła szwedzkiej rodziny i z Ameryki Południowej przeniósł się do Skandynawii.
Tam narodziła się jego miłość do żużla. Po raz pierwszy wsiadł na motor gdy miał 12 lat. Okazało się, że jest bardzo utalentowany i jego kariera zaczęła się bardzo szybko rozwijać.
Dwa lata temu Antonio jeździł w drużynie Atlasu Wrocław, ale tamtą przygodę nie najlepiej wspomina. "Byłem wtedy młody. Trafiłem do kraju którego nie znałem i byłem trochę zagubiony. Nie poznałem też dobrze zawodników, gdyż startowałem tylko w dwóch zawodach" - wspomina sportowiec.
W tym roku 22-letni żużlowiec znów będzie jeździł po torach Ekstraligi. "Na występy w barwach Włókniarza Częstochowa namówił mnie mój mechanik, który jest Polakiem" - opowiada Lindbaeck. "Tym razem mam nadzieję, że pójdzie mi dużo lepiej niż za pierwszym razem" - dodaje.
Szwed bardzo poważnie podchodzi do startów w naszej lidze. "Chcę jeździć jak najlepiej i dam z siebie wszystko" - podkreśla Lindbaeck.
Czarnoskórych piłkarzy, bokserów czy koszykarzy jest na świecie na pęczki, ale żużlowiec jest tylko jeden. W dodatku można go zobaczyć w akcji na polskich torach. Antonio Lindbaeck na co dzień jeździ w barwach Włókniarza Częstochowa.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama