Jak samopoczucie po niedawnej atroskopii kolana?
Dziękuję, w porządku. Noga goi się idealnie i po operacji nie ma już prawie śladu. Za kilka dni będę gotowy do gry. Od tygodnia biegam i ćwiczę na siłowni.

Były jakieś obawy przed tym zabiegiem? To w końcu interwencja chirurgiczna.
Atroskopia to nie jest jakaś poważna operacja. Wiadomo, że zawsze może się przydarzyć jakieś nieszczęście czy błąd, ale szanse na to były w tym przypadku naprawdę minimalne. Celtic oddał mnie zresztą w ręce fachowców. Operowany byłem w nowoczesnej klinice w Dublinie, jednej z lepszych - jeśli nie najlepszej - w Wielkiej Brytanii. Wszystko było dopięte na ostatni guzik - nie tylko jeśli chodzi o samą operację, lecz także o pobyt w klinice. Na pewno nie można się tam nudzić.

Reklama

Chce pan wrócić na mecz z Rangersami 2 stycznia...
A właśnie, że nie. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, zagram już cztery dni wcześniej, z Gretną.

To będzie jednak tylko rozgrzewka przed prawdziwą wojną.
Tak, na Rangersów czekam z niecierpliwością. To jeden z najważniejszych meczów Celtiku w tym sezonie, tym bardziej, że gramy u siebie. W Polsce być może trudno zrozumieć jak wielkie ciśnienie powstaje podczas Old Firm Derby. Tego nie da się z niczym porównać. Mam nadzieję, że wygramy, bo na święta zrobiło się tak jakoś nieprzyjemnie. Teraz strata punktów z Hibernianem, wcześniej porażka z Inverness...

Reklama

Szykuje pan coś specjalnego na derby?
A co mogę szykować? Jedynie kilka dobrych zagrań.

Niemożliwe. A inne atrakcje - machanie flagą, modlitwy, dialogi z kibicami rywala?
Niczego nie planuję. Zaplanowane akcje z małym scenariuszem będę przeprowadzać, kiedy już będę odchodził z Celtiku.

Mówi pan, że te akcje są spontaniczne. W Polsce natomiast powiadają, że chce pan w ten sposób zjednać sobie serca kibiców The Bhoys.
Nie interesuje mnie co kto mówi i pisze. Osoby, które mnie znają wiedzą najlepiej jak jest. Jeśli coś robię, robię to prosto z serca, a nie pod publikę. Mimo tych głosów nadal robię i będę robił to, co będę uważał za stosowne. Zawsze się żegnałem i zawsze będę się żegnał, czy to na Ibrox Park czy w Wodzisławiu. Nie ma znaczenia z kim gramy.

Reklama

Szkotów pańskie wyczyny jednak szokują.
To jest bardzo typowe dla tego kraju. Szkocja nie jest duża, ale na pięć milionów mieszkańców cztery kojarzą cię z nazwiska, czy twarzy. Tu właściwie wszyscy żyją piłką nożną - nie sądzę, bym spotkał się z czymś takim w innym kraju. Doprawdy trudno tu coś zrobić bezszelestnie, tak by zaraz gdzieś o tym nie usłyszeć.

No ale Leo Beenhakker też pytał pana, czemu jest pan taki dziwny...
Błagam, nie wałkujmy tego tematu, to było kilka miesięcy temu. Zgadza się, zapytał.

Czyli coś w tym jest?
No nie wiem. Mnie się wydaje, że jestem całkiem normalny i nie mam pojęcia skąd się biorą inne opinie.

Czy będą to pańskie ostatnie derby Glasgow?
Nic mi o tym nie wiadomo. Na razie przed nami Barcelona. Chociaż kto wie, czy właśnie spotkanie z Katalończykami nie będzie ostatnim w mojej karierze...

Jak to?!
Kiedyś, gdy byłem bardzo młodym człowiekiem, złożyłem pewną deklarację. Powiedziałem, że jak puszczę w jakimś meczu siedem goli, to dam sobie spokój z piłką...

Może tak źle nie będzie?!
Mówiąc już poważnie - absolutnie nie zamierzamy się poddać! To będzą ważne i ciekawe mecze.

A potem równie ciekawy transfer? Przecież głośno pan powtarza, że w Celtiku zostaje pan tylko do lata.
Bo ja po prostu jestem dobrym agentem. Jak wiadomo sam jestem sobie menedżerem, więc muszę sobie jakoś radzić. Staram się.

I co, posypały się oferty po tych deklaracjach?
Kto wie, może podpiszę nową umowę!

Z kim?
No jak to z kim, z Celtikiem (śmiech).

A co z Milanem, z Arsenalem?
Nigdy nie mówiłem, że chcę zmienić klub zimą, ale powiedzmy, że nie chcę wybiegać za daleko w przyszłość...

Ale prawo Webstera pan poznał i nawet zamierza pan z niego skorzystać.
A właśnie, że nie tak brzmiały moje słowa. Dokładnie zacytowała je polska prasa, a do Szkocji dotarły już zniekształcone. Powiedziałem, że nie chciałbym rozstawać się z Celtikiem w taki akurat dość smutny sposób. Grając w Celtiku jestem w miarę szczęśliwym człowiekiem i nie muszę szukać czegoś na siłę. Co będzie, to będzie.

O transferze cisza, to wróćmy do Barcelony. Mecz jak mecz?
Otóż to. Cieszę się, że zagramy z moim ulubionym zagranicznym klubem, ale bez przesady - nie myślę o tym non-stop. Trochę tych ważnych meczów już rozegraliśmy - z Manchesterem United, z Milanem. Powiedzmy sobie szczerze - dla nas priorytetem jest liga szkocka i mistrzostwo, zaś Liga Mistrzów to pewien bonus. Wiadomo, że faworytem w starciu z nami pozostaje Barcelona, ale dlaczego nie mielibyśmy zrobić niespodzianki?

Niespodzianki zawsze w cenie, bo w Glasgow podobno strasznie się pan nudzi.
Szczególnie wieczorami. Z nudów obgryzam paznokcie.

No tak, wyjść na drinka nie można, bo przecież może pan przegrać zakład z żoną, której obiecał pan, że przez pół roku nie będzie pić alkoholu.
No powiedzmy... Wiadomo, że zakład był wygrany z góry.

Nie wierzę, że nie przypięczętował pan tegorocznych sukcesów Celtiku lampką szampana na klubowym Christmas Party...
Sześć miesięcy już chyba minęło, od kiedy założyliśmy się z Kasią... A tak w ogóle, to przełożyliśmy zakład na przyszły rok.

Jak będą wyglądały te święta na obczyźnie?
Jak mawia staropolskie przysłowie - gość w dom, Bóg w dom. Przyjeżdża do nas moja rodzina - tata z siostrami. Rodzice Kasi nie mogli niestety zostać na wigilii - odwiedzili nas kilka dni temu, podzieliliśmy się opłatkiem. Choinkę już ubraliśmy, tradycyjne dania też będą.

Czego się pan spodziewa pod choinką?
Pewnie igieł, które z czasem spadną z choinki. Jak co roku Świętym Mikołajem będę ja, bo przecież mam odpowiednie krągłości, a ostatnio nie trenowałem, to już w ogóle (śmiech).

A Sylwester?
Również w Glasgow. Nie da rady nigdzie wyjechać, bo Sylwestera przypada akurat na porę między meczami z Gretną i Rangers. Na bal się nie wybieramy - ponownie gościć będziemy bliskich z Polski, tym razem mojego brata z rodziną. Posiedzimy w domu, pośmiejemy się, a o północy wybierzemy się na dach, obejrzeć pokaz sztucznych ogni. Nowy Rok przywitamy lampką szampana, oczywiście bezalkoholowego. Kwadrans potem pójdę spać, bo już dzień później czekać mnie będą wielkie derby Glasgow!