"Myślę, że o tytuł powalczą Janne Ahonen, Bjoern Einar Romoeren oraz Anders Jacobsen" - przewidywał tuż przed rozpoczęciem mistrzostw świata w lotach narciarskich trener polskiej reprezentacji Hannu Lepistoe. W czwartek po południu kwalifikacjami do konkursu indywidualnego na mamuciej skoczni w Oberstodrfie zaczęła się rywalizacja o miano najlepszego lotnika świata. Tytułu broni Roar Ljoekelsoey z Norwegii.

Reklama

Zawody na skoczniach mamucich, gdzie na rozbiegu przekracza się prędkość 100 km/h, a najlepsi w powietrzu szybują grubo ponad 200 metrów zawsze wywołują wielkie emocje. W Oberstdorfie spodziewają się, że trwającą cztery dni rywalizację na skoczni imienia Heiniego Klopfera obejrzy w sumie 80 tysięcy fanów.

"To bardzo trudna skocznia. Mimo tego, że rzadko rozgrywa się tam zawody, pamiętam ją bardzo dobrze. Ma stromy rozbieg i krótkie przejście do progu. Lata się tam bardzo wysoko nad bulą. No i ten charakterystyczny, krótki wybieg. Ostatnim razem biliśmy tam o bandę" - charakteryzuje obiekt Adam Małysz.

Pytany o faworytów imprezy Lepistoe nie wymienia zawodników z pierwszych miejsc klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. "W lotach wynik zależy od tylu spraw, że trudno coś przewidzieć. Morgenstern na zwycięstwo ma szanse, ale niewielkie. A Schlierenzauer pierwszy raz w życiu będzie skakał na mamucie. Nie wiadomo, czego się po nim spodziewać. Za to Ahonen jest mocny, Romoeren lubi mamuty, skakać na takich obiektach potrafi też Jacobsen" - analizuje Fin.

Reklama

Jedyny jak dotąd medal dla Polski w lotach zdobył Piotr Fijas, który w 1979 roku w na skoczni w Planicy był trzeci. Zdaniem Lepistoe Małysz, który nie ma jeszcze medalu z mistrzostw świata w lotach, przyjechał do Oberstdorfu powalczyć o brakujące trofeum.

"W ubiegłym roku w Planicy pokazał, że nie ma problemów z odnoszeniem zwycięstw na skoczniach mamucich. Więc oczekiwania można mieć. Niestety, w tym sezonie poziom jest tak wysoki, że będzie mu trudno stanąć na podium. Ale nie jest to niemożliwe" - mówi DZIENNIKOWI Lepistoe.

Również Małysz, choć w kończącym się pomału sezonie nie stał jeszcze na podium, nie tracił optymizmu przed ostatnią ważną imprezą tej zimy. W ostatnim czasie najlepszy z naszych reprezentantów poprawił prędkości na progu, skończyły się też jego kłopoty z pozycją na rozbiegu. "Kiedy dochodzi się do pewnego poziomu i zaczyna się lepiej skakać, to wszystko się układa. To dobrze rokuje przed mistrzostwami" - dodaje Małysz.

Czterokrotny mistrz świata z normalnych skoczni będzie miał dwa dni na zrealizowanie swojego marzenia. Konkurs indywidualny o mistrzostwo świata w lotach obejmuje cztery serie skoków. Odbędą się one w piątek i sobotę. Na niedzielę zaplanowano konkurs drużynowy, w którym tytułu będą bronić Norwegowie.