Do zawodów w Holandii, najważniejszej po Igrzyskach imprezy w tym roku, zostały zaledwie trzy tygodnie, tymczasem po powrocie z zawodów preolimpijskich w Pekinie, Otylia zaczęła skarżyć się na zatoki. "Bardzo mnie bolały, miałam objawy infekcji i tydzień temu lekarze zabronili mi wchodzić do wody. Mimo że się oszczędzam, objawy nie ustępują. Miałam już kilka punkcji. Okazało się, że zaatakowała mnie jakaś paskudna bakteria. Nie wiem, gdzie ją złapałam" - mówi DZIENNIKOWI pływaczka, która na wczorajszy trening reprezentacji przyszła z wenflonem w prawym nadgarstku.

Reklama

"Nie chcę tracić tego startu, ale może się okazać, że jeśli popłynę w Eindhoven, choroba wróci później ze zdwojoną siłą. A na to nie mogę sobie pozwolić w roku olimpijskim. Teraz najważniejsze są Igrzyska. Czuję się źle, jestem osłabiona i na razie wiem, kiedy znów wejdę do wody" - dodaje pływaczka.

Ewentualna nieobecność na ME - jedynych zawodach, podczas których można zdobywać kwalifikacje do Pekinu - nie przekreśli jednak udziału Otylii w Igrzyskach. Jako rekordzistka świata i jedna z najlepszych delfinistek globu, do reprezentacji zostanie zakwalifikowana automatycznie.