Ryszard F. wystąpił w Magazynie "24 godziny" na antenie TVN24. W trakcie całej rozmowy utrzymywał, że zarzuty, jakie postawiła mu prokuratura, nie są prawdziwe.
Zdaniem śledczych, to on mógł być łącznikiem między klubami, sędziami i zawodnikami w poszczególnych spotkaniach. Z "Fryzjerem" miały się kontaktować dziesiątki piłkarskich działaczy. Prokuratura nie ma wątpliwości, że brał udział w ustawianiu meczów pierwszej, drugiej oraz trzeciej ligi. I Ryszard F. usłyszał 50 zarzutów.
Do aresztu trafił w maju 2005. 28 marca wpłacił wyznaczoną przez sad kaucję (30 tys. złotych) i wyszedł na wolność. Będzie odpowiadał z wolnej stopy.
"Prokuratorzy sugerowali przesłuchiwanym: nagadajcie na niego, a będziecie wolni" - mówił na antenie TVN-u "Fryzjer". "W sprawie Arki wielokrotnie zmieniano zeznania. Z czego to się wzięło? Sugerowano przesłuchiwanym, co mają mówić, mówili rzeczy, które nie miały miejsca" - zarzekał się.
"Fryzjer" chce być ukarany za czyny, które popełnił, nie za te, które "wmawia mu prokuratura". Przyznał się tylko do uczestnictwa w jednym zdarzeniu. "Raz wiedziałem o tym, że stoją za tym jakieś poczęstunki i w formie podzięki bardzo małe kwoty, ale to było w 2004 roku" - dodał. "Przecież nie miałem uprawnień obserwatora, nie miałem żadnej mocy sprawczej" - mówił.
"Fryzjer" nie zgodził się z opinią, że był szefem piłkarskiej mafii w Polsce. Tak utrzymuje między innymi Ryszard Niedziela, były prezes Odry Opole, który proceder opisał w książce "Mafia Fryzjera". "To dyrdymały i kłamstwa" - krótko skwitował oskarżony o korupcję F.
"Byłem serdeczny i uczynny" - podsumował "Fryzjer".
"On działał za zgodą PZPN i wykorzystał panującą w związku patologię" - dodał tymczasem Jan Tomaszewski.