"Rozmawiałem z szefem Polsatu panem Zygmuntem Solorzem. Powiedział, że chciałby zobaczyć moją walkę z Gołotą. Ja na to, że nie ma problemu. Jeżeli tylko będą dobre pieniądze"– mówi DZIENNIKOWI Adamek.
„Góral” 11 grudnia stoczy pojedynek o mistrzostwo świata ze Stevem Cunninghamem w wadze junior ciężkiej. Ale myśli o tym, by przejść do wagi ciężkiej. Jest ona bardziej popularna i można zarobić większe pieniądze. Już wcześniej był pomysł zorganizowania pojedynku Adamka z Evanderem Holyfieldem, ale dla polskich kibiców znacznie bardziej atrakcyjne byłoby starcie najlepszych naszych pięściarzy.
>>>Adamek - patriota za wielką wodą
Naturalna waga Adamka to 95 kg, czyli jest lżejszy od Gołoty o piętnaście kilogramów. Ale to nie jest problem. Mistrzami świata w wadze ciężkiej byli Chris Byrd, który pokonując Gołotę ważył 95,5 kg, oraz Roy Jones junior ważący zaledwie 87,5 kg, a przecież pokonał cięższego o 15 kg Johna Ruiza. Byrd ma zaledwie 183 cm, a Jones Jr 180 cm. Przy nich Adamek wygląda na olbrzyma. Ma 187 cm i jest w stanie przytyć do 100 kg, nie tracąc przy tym nic ze swojej szybkości.
"Andrzeja znam dobrze. Nie mam żadnych obaw i mogę z nim walczyć. To dobry bokser, ale ja jestem lepszy" – podkreśla Adamek. Taki pojedynek chętnie zorganizowałby promotor Gołoty Don King. „Dziadek” był też promotorem Adamka, ale polskiego boksera wykupił od niego za 650 tysięcy dolarów Bogusław Bagsik.
"Żałuję, że sprzedałem Tomka. Chętnie zorganizuję mu kolejny pojedynek" – mówi King.
Na razie słynny promotor zajmuje się organizacją walki Adamek-Cunningham. Myśli też o reaktywowaniu Gołoty. Jeżeli chęć zrobienia polskiej walki stulecia wyrażają King oraz Solorz, to niewiele więcej trzeba, żeby do niej doszło. Obaj pięściarze są świetnie wyszkoleni technicznie, bo obu trenował Andrzej Gmitruk. I znają się doskonale. Wspólnie spędzali zimowe ferie i często rywalizowali... na nartach. Teraz mogliby powalczyć o miano boksera numer jeden w Polsce.
Jest tylko jeden problem – żona Gołoty. Mariola przyleciała do Chin i siedziała blisko ringu, gdy Andrzej walczył z Rayem Austinem. Była w szatni i pocieszała go, gdy siedział załamany. – Koniec z boksem – stwierdziła, gdy próbowaliśmy zapytać Gołotę o dalszą karierę. Do rodzinnego Chicago wróciła bez męża, który postanowił pozostać kilka dni w Chinach i pozwiedzać Pekin.
>>>Gołota: Z bólu ciekły mi łzy
"Ramię Andrzeja będzie operowane, ale nie ma pośpiechu. Najpierw musi zejść opuchlizna. Chirurg będzie musiał zszyć zerwane ścięgna. Na Andrzeju rany szybko się goją, więc pewnie rychło wróci do zdrowia. Chce już jechać na narty, ale lepiej żeby tego nie robił" – mówi żona boksera.
Mariola dba o męża. Boi się, żeby znów coś mu się nie przytrafiło. Dlatego teraz będzie zdecydowanie odradzać mu powrót do powrót do boksowania. "Nie bałam się po tym, jak Andrzej upadł trafiony w pierwszych sekundach przez Austina. To było lekkie uderzenie. Ale potem byłam przerażona. Ta kontuzja to znak, by dał już sobie spokój. Jeżeli chce boksować, to beze mnie. Jego czas się skończył i na moje wsparcie w ringu nie ma już co liczyć. Nie pojadę na jego kolejny pojedynek" – zapowiada Mariola Gołota.