Jako pierwszy Polak zdobył mistrzowski pas po raz drugi - w innej federacji i innej kategorii wagowej. Za kilka dni powinien zostać ogłoszony najlepszym bokserem w kategorii junior ciężkiej prestiżowego magazynu "The Ring".
Walka była wyjątkowo dramatyczna. Cunningham trzy razy był liczony, ale i Polak przyjął mnóstwo ciosów, szczególnie prawych. Kiedy atakował, Cunningham nie był w stanie zrobić mu krzywdy, ale gdy tylko przechodził do obrony, mnóstwo ciosów lądowało na jego twarzy. Nic więc dziwnego, że pod koniec walki miał już mocno zapuchnięte lewe oko. "Obiecałem, że będę mistrzem i nim jestem" - cieszył się po walce "Góral", ale chyba na moment zamarł, gdy wyczytywano werdykt. Ostatecznie usłyszeliśmy to, na co czekaliśmy: "and the new world champion…" i rozpoczął się szał na trybunach ślicznej hali Prudential Center w Newark. Szał, bo przytłaczającą większość blisko czterotysięcznej widowni stanowili Polacy - pisze DZIENNIK.
>>>Zobacz radość Adamka po walce
"Tomek znowu jest mistrzem świata!" - emocjonował się po walce prowadzący interesy Polaka za oceanem Ziggy Rozalski. "zwarta runda zdecydowała o wyniku" - twierdził z kolei Cunningham. Właśnie w tym starciu trafił Polaka kilkoma ciosami i wydawało się, że może wygrać przed czasem, ale niespodziewanie chwilę później sam padł na deski. "uż go miałem! Powinienem wtedy skończyć tę walkę. Ledwo stał, a tu kontra, której w ogóle nie zauważyłem i leżę" - denerwował się Cunningham. Jeszcze w ringu krzyczał do swoich kibiców, że szybko wróci na swoje miejsce, ale później już żartował: "Przepraszam, że trochę zawiodłem mój team z Filadelfii. Pewnie jak pojedziemy za kilka dni na paintball, to mnie rozstrzelają" - śmiał się Steve.
Po tak emocjonującym pojedynku Adamkowi powinno być łatwiej w USA. Wie o tym jego promotorka Kathy Duva. "Liczę na większe zainteresowanie największych telewizji. To była jedna z najlepszych walk, jakie w życiu widziałam. Tomek jest naszym najlepszym bokserem i zasługuje na to, żeby zdobyć wielką sławę i wielkie pieniądze" - mówi Duva. I oby miała rację, bo właśnie takie cele postawił przed sobą Adamek, przeprowadzając się do USA. W nocy z czwartku na piątek wykonał pierwszy, ale być może najważniejszy krok w tym kierunku.