27-letni Kubot bardzo dobrze rozpoczął spotkanie, bowiem dzięki dwóm przełamaniom serwisu rywala - w pierwszym i trzecim gemie - od razu odskoczył na 4:0. Dopiero po tym Szwajcar zdołał po raz pierwszy utrzymać swoje podanie.

Ponownie uczynił to w siódmym, na 2:5, ale nie zdołał już odwrócić losów trwającej 42 minuty partii, którą Polak rozstrzygnął na swoją korzyść przy pierwszym setbolu.

Reklama

W drugim secie obaj tenisiści konsekwentnie wygrywali swoje gemy serwisowe, chociaż Wawrinka nie wykorzystał po drodze jednego "break pointa". Doszło do tie-breaka, w którym Kubot wyszedł na prowadzenie 5:1, ale później przegrał sześć kolejnych piłek.

Po godzinie i 48 minutach pojedynek zaczął się na nowo, ale również w decydującej partii żaden z tenisistów nie pozwolił się rywalowi przełamać, choć Polak miał do dyspozycji trzy szanse, a raz musiał się bronić.

W drugim tie-breaku wyrównana gra toczyła się do stanu 2:2, a potem Wawrinka odskoczył na 5:2 i 6:3, zanim wykorzystał pierwszego meczbola, zwyciężając po trzech godzinach i dziesięciu minutach walki. W sumie wygrał w poniedziałek 115 punktów, tylko o dwa więcej od Kubota, a także miał więcej asów serwisowych - 12:5.

Wawrinka znajduje się na 22. miejscu w klasyfikacji tenisistów, w której najwyżej był w czerwcu ubiegłego roku - zajmował dziewiątą lokatę. Natomiast polski tenisista, który w poniedziałek awansował w rankingu ATP World Tour ze 143. na 121. pozycję do turnieju głównego przebił się przez dwie rundy eliminacji.

Kubot w Szanghaju wystąpi także w grze podwójnej razem z Austriakiem Oliverem Marachem, a jako debel rozstawiony z numerem ósmym w pierwszej rundzie mają "wolny los". W 1/8 finału zagrają z Niemcami Benjaminem Beckerem i Tommym Haasem, którzy w poniedziałek pokonali 7:6 (7-5), 6:0 Chińczyków Zhe Li i Yu Wanga.

W imprezie wystartują też Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski (nr 4.) i również od razu znaleźli się w drugiej rundzie. O awans do ćwierćfinału polscy tenisiści zagrają z czesko-niemiecką parą Tomas Berdych i Philipp Kohlschreiber lub Lukas Dlouhy i Philipp Petzschner.