CEZARY KOWALSKI: Co pan myśli o kapitanie reprezentacji Mariuszu Lewandowskim, który jasno powiedział, że oczekuje na finansową motywację ze strony Słoweńców przed naszym meczem ze Słowacją?

GRZEGORZ LATO: Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Mariusz dokładnie coś takiego powiedział.

Reklama

Powiedział to w obecności wielu dziennikarzy po meczu w Pradze...
Wie pan co? Nie robiłbym z tego afery. To pewnie żart był taki. Ja też czasem lubię rzucić jakiś żarcik. Nie wszystko trzeba brać na poważnie. Zażartował, że może Słoweńcy coś dorzucą, a dziennikarze jak to dziennikarze. Przeinaczyli jego wypowiedź, podkręcili i już mamy temat. Daj pan spokój. Przecież dobrze pan wie, jak działają media.

Proszę wyjaśnić jak działają?
Jak ta pani z TVN 24, z "Kropki nad i". No, jak jej tam?

Monika Olejnik.
O właśnie. Jak tylko zostałem prezesem PZPN, to mnie zaczęła przyciskać, że na Ukrainie nie ma stadionów i w ogóle nie ma nic. Ja jej, że nie ma sprawy, że wszystko będzie grać i mistrzostwa i tak zorganizujemy. Ale jej było mało i znów zaczęła jakąś wyliczankę, więc żeby już dała spokój, rzuciłem żart, że jak będzie trzeba, to się mistrzostwa z Niemcami zrobi. Przecież nie myślałem o tym serio i każdy widział, jakie były okoliczności tej wypowiedzi. No ale od razu wrzucili informację wielkimi wołami na żółty pasek. Lato, dwukropek, mistrzostwa zorganizujemy wspólnie z Niemcami. Poszło w świat, maglowali to wszyscy, Ukraińcy poczuli się urażeni itd. No i tak to działa, panie redaktorze.

Reklama

Wiemy, że wysłał pan ostre pismo do TVN, jak Olejnik nazwała ludzi pracujących w PZPN prostakami. Wojna już zakończona?
Im się wydaje, że tak. Też wysłali pismo do mnie.

Przeprosili?
A skąd! Napisali, że wypowiedź pani redaktor mieści się w konwencji. No, w jej konwencji to na pewno się mieści. Przecież to dużej klasy pani redaktor, wielka kultura, obycie na salonach. Dlatego może obrażać ludzi, których w większości nie zna. Tak? W PZPN są przecież ludzie wykształceni, trenerzy, naukowcy, profesorowie. Można tak wszystkich wrzucać do jednego worka? To się mieści w konwencji?

Reklama

Wróćmy do Lewandowskiego. Nie powinien pan przynajmniej zwrócić uwagi kapitanowi drużyny narodowej na niestosowność takiej wypowiedzi? Przecież to było nieetyczne.
Obiecuję, że porozmawiam z nim i wszystko wyjaśnię. Zapewniam jednak, że oni nie muszą liczyć na finansową moblizację ze strony Słoweńców. Bo ja ich sam odpowiednio zmobilizowałem.

Obiecał pan jakieś ekstrapremie?
Tak, dostali nawet obietnicę za remis w Pradze.

Ale jakoś znów nie udało się tej premii podnieść...
Było blisko. Przynajmniej jakieś sytuacje były. Gdyby nie fantastyczna obrona Petra Czecha po strzale głową Irka Jelenia, to kto wie?

Pana idea z trenerem tymczasowym nie wypaliła.
A skąd pan to wie? Poczekajmy, dajmy temu trenerowi i tym chłopakom przynajmniej kilka meczów. Zobaczymy, jak będą grali za kilka miesięcy. Niech pan sobie przypomni, jak Leo Beenhakker zaczynał. Dostał straszny łomot od Finlandii w Bydgoszczy w meczu o punkty, wcześniej jeszcze towarzysko z Danią.

Ale teraz już przez najbliższe lata nie będzie żadnych meczów o stawkę...
Będą jednak fajne towarzyskie. Załatwiamy mocnych sparingpartnerów, już niedługo zmierzymy się z Rumunią, później z Paragwajem. Będzie mnóstwo okazji, aby się wykazać i stworzyć drużynę, której w tej chwili nie ma, i nie jest to winą Stefana Majewskiego.

Nie przejmuje się pan tymi wszystkimi obelgami ze strony kibiców?
Z kibicami żyję bardzo dobrze. Właśnie z przedstawicielami wszystkich największych klubów miałem przyjemne spotkanie. Był Lech, Legia, Arka, Pogoń... Porozmawialiśmy, przedstawili mi swoje racje, ja im swoje. Zawiesili protest, będziemy rozmawiać dalej.

I sądzi pan, że na skutek tych pertraktacji stadion w Chorzowie podczas środowego meczu będzie pełny?
Na pewno nie będzie pusty. Prawdziwy kibic to jest wtedy, kiedy drużynie nie idzie. Co to za sztuka być z drużyną, która tylko wygrywa?

Zbigniew Boniek powiedział, że korci go, aby zostać ministrem sportu tylko z jednego powodu. Mógłby rozpędzić związek, którym pan kieruje...
Buhahahaha!!! Pomocy, nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Oj, ale mnie Zbysiu rozbawił. A tak poważnie, to zanim Zbyszek kogoś zacznie rozliczać, to sam musi zrobić poważny rachunek sumienia. On wie, o czym mówię.

p

Grzegorz Lato, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej