http://www.youtube.com/watch?v=2gRJQT9fRFs

10-tysięczna publiczność w hali Prudential Center liczyła na szybki nokaut Polaka, tymczasem dwumetrowy i ważący 130 kg McBride nie dał się przewócić. Leżeli natomiast Adamek (ale po faulach rywala) i stojący tuż za linami ringu... kamerzyści, na których z impetem wpadali pięściarze.

Zdecydowane zwycięstwo na punkty "Górala" z Gilowic odzwierciedla przebieg pojedynku. Adamek był znacznie szybszy, zadawał o wiele więcej ciosów, jednak trudno było mu się przebić przez dość szczelną gardę Irlandczyka. "Ciężko było go trafić, bo mnie przytrzymywał, a jeszcze trudniej położyć. On z kolei ani razu mi nie zagroził" - mówił triumfator w wywiadzie dla telewizji Polsat.

Reklama

Adamek (188 cm, 97,5 kg) sprytem niwelował "gabarytową" przewagę przeciwnika. Tak jak zakładał z trenerem Rogerem Bloodworthem, po ciosach odskakiwał niczym znikający punkt. McBride miał jeden, ale niedozwolony sposób na Polaka - wręcz chwytał go lewą ręką, a prawą próbował uderzać. Raz też przydeptał Polakowi nogę. Doświadczony sędzia Randy Neumann, który w przeszłości prowadził dwie walki o mistrzostwo świata Andrzeja Gołoty, dopiero jednak w siódmej rundzie dał ostrzeżenie "Kolosowi z Clones".

"Nie chciałem za każdym razem pokazywać arbitrowi, że mnie fauluje, uderza cepami w tył głowy, a także raz dostałem w oko z +główki+. Poza tym dwa razy mnie podciął i się przewracałem. Czułem 130 kg jak mnie próbował przygniatać. Ale w boksie wszystkie chwyty są dozwolone" - dodał Adamek.

Konfrontacja z McBride'em była ostatnim sprawdzianem Adamka przed zaplanowaną na 10 września walką z mistrzem świata WBC Ukraińcem Witalijem Kliczką. "Kontrolowałem sytuację w ringu, to było dobre 12 rund w moim wykonaniu. Walka z Kliczką jest dla mnie wielkim wyzwaniem i szansą" - podkreślił były mistrz świata w wagach półciężkiej i junior ciężkiej.

Reklama

Irlandczyk, zgodnie z przypuszczeniami, nie okazał się zawodnikiem najwyższej klasy, ale zaimponował dobrym przygotowaniem kondycyjnym i odpornością na ciosy. Nie jest już w tej formie, co sześć lat temu, gdy sensacyjnie wygrał z kończącym karierę legendarnym Amerykaninem Mike'm Tysonem, lecz polski bokser cały czas musiał mieć się na baczności. "Musisz być czujny, bo to wielki facet" - powtarzał między rundami Bloodworth.

Adamek ani na chwilę nie stracił koncentracji, a McBride'owi (w 2007 roku uległ przed czasem Andrzejowi Gołocie) nie pomogły wcześniejsze seanse u hipnotyzera. Na uśpienie będącego w ciągłym ruchu "Górala" nie miał szans.

Polski pięściarz odniósł w niedzielny poranek 44. zwycięstwo w zawodowej karierze, dotychczas raz przegrał. McBride ma na koncie 35 wygranych, dziewięć porażek i remis.