"Gdy Tomek przebywał na obozie w Pensylwanii, często odwiedzałam go razem z córkami. Ale potem musieliśmy go opuszczać. A teraz na kilka dni przed walką nikt mnie od niego nie izoluje. Nawet śpimy razem w jednym łożu. Jak w łożu małżeńskim" - cieszy się rozmowie z "Faktem" żona „Górala”.
Pani Dorota przed najważniejszą walką w karierze swojego męża w ogóle się o niego nie niepokoi. A nie zawsze tak było. "Strasznie denerwowałam się przed jego pierwszą walką o tytuł w Chicago, gdy Tomek boksował ze złamanym nosem" - wspomina pani Dorota. Pojedynek z Paulem Brigssem, 21 maja 2005 roku Adamek wygrał na punkty i został mistrzem świata WBC w wadze półciężkiej.
Jeszcze większe nerwy towarzyszyły małżonce „Górala”, gdy ten boksował 21 listopada 2008 roku ze Stevem Cunnighamem o tytuł IBF w kategorii junior ciężkiej. "Nie dość, że właśnie przeprowadzaliśmy się do USA, to jeszcze wydłużał się czas oczekiwania na walkę. Jej termin był wciąż przesuwany. Tomek Tomek się przygotowywał trzy miesiące i był przemęczony. W końcu wyszedł do walki i ją wygrał. Ale był to dla niego pojedynek o być albo nie być. Wtedy postawiliśmy wszystko na jedną kartę wyjeżdżając do Stanów" - mówi Dorota Adamek.
Teraz zupełnie nie odczuwa zdenerwowania. "Dzisiaj pierwszy raz zobaczyłam ich obok siebie. Widząc Kliczkę na plakacie, lub oglądając go w telewizji, zawsze wydawał mi się większy i grubszy. A on jest tylko troszeczkę wyższy od Tomka. Czuję wewnętrzny spokój" - mówi małżonka „Górala”.
Adamkowie nie zabrali do Wrocławia swoich dwóch córek: Roksany i Doroty. Zostały w USA pod opieką znajomych. "Rok szkolny rozpocznie się 7 września, bo dzisiaj jest tam święto. Nasze córeczki nie chciały opuścić pierwszych dni w szkole. Po walce najszybciej jak się da do nich wracamy. Mąż może szybko wrócić, bo ma jakieś plany związane z Polską, ale ja zostanę w Stanach przy córkach" - wyjawiła na koniec rodzinne plany Dorota Adamek.