"Nic nie pamiętam. Co się stało? Dlaczego jestem w szpitalu? - zapytał 28-letni kierowca po przebudzeniu w poniedziałek ze śpiączki farmakologicznej - relacjonuje "Gazzetta dello Sport". "Musimy podziękować Bogu, że Felipe żyje. Stan zdrowia poprawia się systematycznie i wierzymy, że znów zasiądzie za kierownicą czerwonego bolida" - powiedziała żona kierowcy Rafaela.
W kask Felipe Massy, jadącego Ferrari z prędkością 270 km na godzinę, uderzyła ważąca 800 g sprężyna urwana z innego bolidu powodując poważne obrażenia głowy.