Heidfeld usiadł na krześle przed konferencyjnym stole po turecku. Widać, że przed wyścigiem o Grand Prix Belgii na torze Spa-Francorchamps humor mu dopisuje. Z chęcią odpowiadał na pytania dotyczące Kubicy.

"Pit stop Roberta był bardzo dziwny. Chyba nigdy wcześniej nie widziałem czegoś podobnego. Po wyścigu tylko słyszałem, że podobno źle wjechał na stanowisko, pod kątem. Potem obejrzałem to w telewizji. I nie wydaje mi się, by Robert zrobił jakiś wielki błąd" - twierdził Heidfeld. "Wytłumaczenie jest jedno, takie rzeczy się zdarzały, zdarzają i będą zdarzać".



Heidfeld przyznał, że po ubiegłotygodniowym wyścigu na Monzy trudno myśleć o miejscach na podium. "Cóż, teraz jest jasne, że McLaren i Ferrari cały czas bardzo mocno pracują nad ulepszeniem tegorocznego samochodu. Nie zagrozimy im, więc skupimy się na pracy nad bolidem na przyszły sezon. Ale iskierka nadziei jest, skoro mnie udało się wywalczyć w tym roku podium. Nigdy nie powiem, że powtórka jest niemożliwa. Przed nami cztery wyścigi, cztery szanse. Jeżeli będziemy naciskać, a któryś bolid McLarena lub Ferrari nawali, wykorzystamy szansę. Albo ja, albo Robert. Niestety, potrzebujemy pecha rywali".



Tak samo jak Heidfeld oceniał przebieg rywalizacji Kubica, który uczestniczył wczoraj w oficjalnej konferencji prasowej FIA. Jeszcze w Monzy przyznał, że Ferrari i McLaren są poza zasięgiem, nawet na torach odpowiadających BMW Sauber. "Niektórzy się łudzili, że możemy ich pokonać, niestety, rzeczywistość jest inna" - tłumaczył.



Z kolei fiński kierowca zespołu ING Renault Heikki Kovalainen ostrzega Kubicę, że bardziej powinien uważać na niego, niż mierzyć się z Ferrari. "Nasza strata do czołówki jest ogromna, ale nikt nie zamierza odpuszczać. A już na pewno nie ja. Walczę w każdym wyścigu i tak będzie aż do zamknięcia sezonu w Brazylii. Na pewno Robert Kubica i Nick Heidfeld cały czas muszą na nas uważać" - odgrażał się Fin.



Na konferencji zapytano kierowców o ich opinię o wojnie w Iraku. Wszyscy popatrzyli na siebie ze zdziwieniem. Kubica miał pecha, to jego wywołano do odpowiedzi. "Jestem kierowcą F1, nie wydaje mi się, bym musiał odpowiadać na to pytanie".















Reklama