Zespół BMW oczywiście nie udostępnia szczegółowych informacji dotyczących testów na Circuit de Catalunya, ale pewne różnice między bolidami używanymi przez Polaka, Nicka Heidfelda i trzeciego kierowcę Christiana Kliena można zaobserwować gołym okiem. Pojazd wyposażony w system KERS, jakimi jeździli Austriak i Niemiec, oznaczony jest ostrzegającą przed możliwością porażenia prądem żółtą naklejką, a obsługujący go mechanicy używają gumowych rękawic ochronnych.

Reklama

Samochód z układem odzyskiwania energii kinetycznej jest prawdopodobnie o kilkadziesiąt kilogramów cięższy, co tłumaczyłoby stosunkowo słabe czasy uzyskiwane przez Heidfelda i Kliena. Po bokach nadwozia tego pojazdu znajdują się dodatkowe wloty powietrza chłodzącego KERS. W aucie Kubicy były one zaklejone taśmą.

W poniedziałek bolidem oznaczonym żółtą naklejką jeździł Klien. Wczoraj za kierownicą auta wyposażonego w KERS zasiadł Heidfeld. W tym samym czasie Kubica używał oznaczonego symbolem F1.08B modelu ze zmodyfikowanym nadwoziem i spoilerami spełniającymi wymogi przyszłorocznego regulaminu oraz oponami bez rowków. Bolid zaprezentowany przez BMW wywołał wiele kontrowersji nawet wśród członków zespołu. "To najbrzydszy samochód Formuły 1, jaki kiedykolwiek widziałem" - żartował Klien. "Pewnie się do niego przyzwyczaimy, bo do pierwszego wyścigu sporo jeszcze się zmieni, ale te elementy po prostu do siebie nie pasują".

Pokraczny pojazd zapewnia o wiele słabszy docisk do podłoża, nie sprawia jednak problemów prowadzącemu go kierowcy. "Jedzie się nim całkiem dobrze. Czasy okrążeń już są niezłe, a zimą wprowadzimy jeszcze pewne poprawki. Docisk bardzo się zmniejszył, ale opony bez rowków rekompensują te straty. Czuje się to szczególnie w przejeżdżanych powoli zakrętach" -opowiada Klien. Rezerwowy zawodnik niemieckiego teamu nie widzi natomiast różnicy w zachowaniu nowego bolidu, kiedy jedzie za innym samochodem. A przecież zmiana zasad miała ułatwić doganianie i wyprzedzanie rywali.

Klien bardzo ogólnikowo wypowiada się o systemie KERS. "Zyskujemy coraz więcej informacji związanych z tym układem, ale już wiadomo, że dopasowanie go do samochodu będzie wymagało wiele pracy" - stwierdził tylko. Szkoda, że swojego udziału w tych pracach nie ma na razie Kubica. Polak z racji swojego wysokiego wzrostu oraz wagi straci na stosowaniu dodatkowo obciążającego bolid zestawu prądnic i akumulatorów. "Jestem wysoki i dość ciężkim, więc KERS spowoduje, że walka o jak najlepsze wyniki stanie się dla mnie trudniejsza" - twierdzi Polak.

Jasne jest więc, że przydałoby mu się jak najwięcej kilometrów przejechanych podczas testów. Chyba, że z racji wzrostu i wagi Kubica już został spisany przez swój zespół na straty, a liderem teamu będzie w przyszłym roku Heidfeld.