Pytanie tylko, czy redukcja budżetów nawet do proponowanych przez kierowców 100 mln euro w 2010 roku, to rozwiązanie, które uratuje przyszłość F1? Zdaniem ekspertów "jedynka" może się okazać nieatrakcyjna dla zespołów fabrycznych!

Reklama

Wprowadzenie nowego limitu na budżety, czy to w wysokości 100 mln czy 45 mln euro, oznacza nową formułę Formuły 1, w której zespoły fabryczne takie jak Ferrari, BMW czy Mercedes będą występowały w roli dostawców silników, a nie uczestników wyścigów, przekonuje ekspert "Bilda" Hans-Joachim Stuck.

"Mercedes jest tutaj najlepszym przykładem. Z jednej strony team ten wyrzuca w błoto miliony euro na ratowanie nędznego bolidu, który w tym roku i tak nie zapewni im mistrzostwa. Z drugiej – Norbert Haug (szef Mervedesa) zarabia miliony na sprzedaży silników (BrawnGP zakupiło go za 10 mln euro). A więc tak de facto zapewnił Brawnowi mistrzostwo, a jeszcze na tym zarobił!" – ocenia Stuck.

Podobnie powinny zrobić także pozostałe teamy, w tym także BMW, w barwach którego występuje jedyny polski kierowca – Robert Kubica. "BMW powinno podpisać umowę na dostarczanie części dla Red Bulla. Wówczas mieliby szanse na mistrzostwo, szczególnie, gdy Sebastian Vettel siedzi za kółkiem bolidu" dodał Niemiec. A co w tej sytuacji z Robertem Kubicą? Polak chyba już powinien zacząć sobie szukać miejsca w nowym teamie.

Reklama