Kubica miał trafić do Renault już wczoraj, ale transfer trochę odwleka się w czasie z jednego tylko powodu - menedżerowie i teamy są ciągle w podróży z Japonii, gdzie w niedzielę na torze Suzuka odbyło się ostatnie grand prix.
Najpierw zgodę na transfer Kubicy musiało wydać BMW Sauber - takie są bowiem procedury w Formule 1. Dziś wszystkie formalności są być już zakończone i Kubica rozpoczyna nowy etap w swojej karierze. I prawdopodobnie w przyszłym sezonie znów będziemy się fascynować jego walką o punkty w GP. Renault jest bowiem teamem silniejszym niż BMW Sauber. Ma bardziej doświadczonych inżynierów, większe ambicje i możliwości. Wystarczy przypomnieć, że jeszcze trzy i cztery lata temu w GP w klasyfikacji konstruktorów triumfowało Renault, a wśród kierowców - jego lider Fernando Alonso.
Polecił go Alonso
To właśnie Hiszpan polecił Kubicę jako swojego następcę, kiedy zdecydował się przejść do Ferrari. "Robert będzie idealnym kierowcą dla Renault" - mówił były mistrz świata na torze Suzuka.
Alonso od lat przyjaźni się z polskim kierowcą, a dodatkowo uważa, że Kubica ze swoim odważnym stylem jazdy jest bardzo podobny do niego. Lubią się do tego stopnia, że Hiszpan pomagał Kubicy w negocjacjach.
Francuzi podkreślają, że Polak jest jedynym kierowcą bez kontraktu na przyszły sezon o odpowiednio wysokich umiejętnościach, który będzie w stanie wypełnić lukę po Alonso i zagwarantuje rozwój teamu. Dodatkowo Renault potrzebuje spektakularnego transferu, aby poprawić swój wizerunek po aferach, które niedawno rozpętały się wokół grupy. Ściągnięcie 24-letniego Kubicy, który uchodzi za najbardziej utalentowanego młodego kierowcę w F1, byłoby na pewno dobrym ruchem.
Renault zna od lat
Polak zdecydował się na przejście do Renault także z dwóch innych powodów. Nie chciał iść do Toyoty, bo to team podobny do BMW Sauber - korporacyjny, zorientowany głównie na promocję marki samochodu. Renault to zespół garażowy, który koncentruje się głównie na wyścigach, i to Polakowi odpowiada. Oprócz tego Francuzi zapewnili Kubicę, że w najbliższych latach nie wycofają się z Formuły 1. Dla polskiego kierowcy taka deklaracja była ważna, po tym co działo się niedawno w BMW Sauber. Niemcy z dnia na dzień postanowili zlikwidować team F1 i Kubica mógł zostać na lodzie. W Renault mu to nie grozi, a na dodatek ma być liderem zespołu.
"Odpowiadają mi potencjał, charakter i możliwości oraz atmosfera panująca w Renault. To najlepsza możliwa opcja" - mówił Kubica, który nie ukrywa, że chciałby w końcu jeździć w teamie, który o coś walczy, a nie wlec się w ogonie stawki.
Poza tym Kubica dobrze zna ten team. Do Formuły 1 trafił przecież z wyścigów Renault World Series. W 2005 r. Polak triumfował w tej serii i miał szansę przejść do teamu F1 Renault. Na testach wypadł znakomicie - na próbnych okrążeniach miał takie same czasy jak bardziej doświadczeni kierowcy francuskiego teamu. W ogóle nie zjadała go trema, nie widać było braku doświadczenia. Ówczesny szef teamu Flavio Briatore był zły, kiedy Polak podpisał umowę z BMW. Wściekał się, że wypuścił z rąk diament, który sam oszlifował.
Finansowo na przejściu do francuskiego teamu Kubica też nie straci. Zarabiać będzie podobnie jak w BMW - około 6-7 milionów euro za sezon. Renault nie należy do krezusów, choć Alonso rok temu miał tam kontrakt w wysokości 15 milionów. Na razie jednak Polak nie jest jeszcze kierowcą z najwyższej półki finansowej i na pieniądze takie, jakie mają w Ferrari Kimi Raikkonen (20 milionów) i od przyszłego sezonu Alonso (25 milionów), musi jeszcze poczekać.