Poniedziałkowy mecz był wyrównany (prowadzenie zmieniało się 15-krotnie, dziewięć razy na tablicy wyników widniał remis). Było to jednak skutkiem słabej skuteczności obu drużyn. W trzeciej kwarcie gospodarze zdobyli tylko siedem punktów.

Przyjezdni z Dallas mieli za to aż 15 strat i trafili tylko 28 z 80 rzutów (35 proc.). Wśród "Jeziorowców" cieniem samego siebie był Kobe Bryant. W ostatnich meczach regularnie zdobywał po ponad 40 pkt, a tej nocy na swoim koncie zapisał ich tylko 14.

Reklama

W ostatniej akcji skupiliśmy się na tym, by rzutu nie mógł oddać Kobe. Kiedy piłka trafiła do Fishera nie zdążyliśmy z kryciem, a on to doskonale wykorzystał - powiedział trener Mavericks Rick Carlisle.

Do niespodzianki doszło w Memphis, gdzie Grizzlies zrewanżowali się Chicago Bulls za upokarzającą porażkę sprzed kilkunastu dni (64:104). Tym razem wygrali 102:86. Gospodarzy do triumfu poprowadził Rudy Gay - 24 pkt. "Byki", które utrzymały prowadzenie w Konferencji Wschodniej, usprawiedliwia nieco brak kontuzjowanego Derricka Rose'a. Pod jego nieobecność najskuteczniejszy był Luol Deng - 20 pkt.

Na Zachodzie liderem jest Oklahoma City Thunder. Kevin Durant i spółka wygrali siódmy mecz z rzędu. W poniedziałek pokonali na wyjeździe Boston Celtics 97:88.

"Celtowie", którzy przegrali piąty kolejny mecz, nie byli w stanie znaleźć sposobu na duet Durant - Russell Westbrook. Ten pierwszy zdobył 28, a drugi - 26 pkt. Gdy tylko gospodarze zmniejszali stratę, któryś z nich podkręcał tempo i trafiał ważne rzuty. W pokonanym zespole na wyróżnienie zasługuje Paul Pierce - 24 pkt.

Los Angeles Clippers w odniesieniu zwycięstwa nie przeszkodził brak kontuzjowanego Chrisa Paula. Zespół z "Miasta Aniołów" we własnej hali pokonał New Jersey Nets 101:91. 23 pkt i 14 zbiórek to dorobek lidera gospodarzy Blake'a Griffina.

Clippers zajmują na Zachodzie drugie miejsce.