Kluczem do zwycięstwa Celtics była gra zespołowa. Sześciu zawodników gospodarzy zdobyło co najmniej dziesięć punktów. Na szczególne wyróżnienie zasługują Paul Pierce i Rajon Rondo. Ten pierwszy zdobył 23 punkty, Rondo natomiast dołożył 15 i miał tyle samo asyst.

Reklama

"Celtowie" rozpoczęli mecz z dużym animuszem. W drugiej części gry prowadzili już różnicą 18 punktów. Heat przetrwali napór i zaczęli mozolnie odrabiać straty. Do remisu doprowadzili na początku czwartej kwarty i dalej rywalizacja toczyła się kosz za kosz.

W dogrywce obie ekipy miały problemy ze skutecznością; oddały w niej tylko po jednym celnym rzucie z gry. Na niespełna dwie minuty przed jej zakończeniem za szósty faul parkiet musiał opuścić lider gości LeBron James i problemy w ataku Heat jeszcze się pogłębiły.

W ostatnich sekundach zwycięstwo drużynie z Miami mógł zapewnić Dwyane Wade, ale jego rzut za trzy punkty okazał się niecelny.

W dogrywce obrona funkcjonowała bardzo dobrze, ale mieliśmy też trochę szczęścia - przyznał Rondo.

Remis w rywalizacji nie wzbudza w nas niepokoju. Wiedzieliśmy, że Celtics to wymagający rywal. Chcieliśmy wygrać w Bostonie chociaż raz. Nie udało się, teraz wracamy do domu i walczymy dalej - powiedział James, który z 29 punktami był najskuteczniejszy w ekipie Heat.

Piąte spotkanie odbędzie się we wtorek w Miami.