Wśród gospodarzy po raz kolejny błyszczał LeBron James - 29 pkt. Amerykanin po raz 25. z rzędu uzyskał w jednym spotkaniu przynajmniej 20 punktów. Była to czternasta wygrana Miami na własnym parkiecie.

Osobisty sukces odniósł również Mike Miller z Miami Heat. Spędził na boisku jedynie osiem minut, ale w tym czasie zdołał zdobyć sześć punktów, co spowodowało, że przekroczył granicę 10 000 punktów w lidze NBA.

Reklama

Mimo że wygraliśmy, to był bardzo trudny mecz. Przeciwko takiemu przeciwnikowi jak Thunder żadna taktyka nie jest skuteczna, można ją rozpisywać wielokrotnie, a później i tak trzeba na bieżąco reagować. Decydująca była czwarta kwarta - ocenił trener Heat Erik Spolestra.

Wciąż niepokonani pozostają koszykarze Los Angeles Clippers. Zwycięstwo z Denver Nuggets 112:100 było ich czternastym z rzędu. Dziesięciu ze swoich rywali pokonali różnicą 12 punktów lub większą. Tym razem do zwycięstwa poprowadzili ich... rezerwowi. Trener Vinny Del Negro zaryzykował w drugiej kwarcie i wymienił niemal cały zespół.

Najlepszy był Jamal Crawford - 22 pkt. W ekipie z Denver nikt z zawodników nie przekroczył granicy 20 punktów. Po 16 zdobyli rezerwowy Jordan Hamilton oraz Kosta Koufos.

Najbardziej cieszy mnie fakt, że mogę w stu procentach polegać na mojej ławce rezerwowych. Wiem, że jak wpuszczę kogoś na parkiet, on jest w stanie zmienić obraz gry. To znaczy, że zespół nie tylko jest bardzo zgrany, ale również wyrównany - skomentował Del Negro.

Ze zwycięstwa we wtorek cieszyli się także koszykarze Los Angeles Lakers, którzy przed własną publicznością pokonali New York Knicks 100:94.

W "Mieście Aniołów" zmierzyło się ze sobą również dwóch najbardziej skutecznych zawodników obecnego sezonu ligi NBA. I tym razem nie można rozstrzygnąć, który z nich jest lepszy. Zarówno Carmelo Anthony z Nwe York Knicks, jak i Kobe Bryant z Lakersów zdobyli po 34 punkty i byli najskuteczniejszymi graczami w swoich ekipach.