Gortat tradycyjnie zaczął spotkanie w wyjściowym składzie, ale na parkiecie przybywał łącznie tylko 12 minut. W tym czasie oddał cztery niecelne rzuty, a także miał trzy zbiórki i popełnił dwa faule.
Mecz praktycznie pozbawiony był historii. Raptors już w pierwszej kwarcie osiągnęli 22-punktowe prowadzenie i do końca kontrolowali przebieg gry. Tylko na moment, na początku czwartej kwarty ich przewaga stopniała do pięciu punktów, ale po kilku minutach znów urosła do 20.
Kanadyjski zespół do triumfu poprowadził DeMar DeRozan, który zdobył 37 punktów. Litwin Jonas Valanciunas dołożył 19 pkt i 14 zbiórek, a Kyle Lowry 13 pkt i 12 asyst.
"Nie planowałem zdobyć aż tylu punktów. Po prostu chciałem grać agresywnie" - powiedział DeRozan po ustanowieniu rekordu kariery w fazie play off.
Wśród pokonanych najlepszy był John Wall - 29 pkt i dziewięć asyst. Zawiódł natomiast Bradley Beal uzyskując zaledwie dziewięć punktów.
"Jeśli mamy pokonać Raptors, to potrzebujemy znacznie lepiej grającego Bradleya" - przyznał trener Wizards Scott Brooks.
Teraz rywalizacja przenosi się do Waszyngtonu, gdzie drużyny zmierzą się w piątek i w niedzielę.
2-0 prowadzą także koszykarze Boston Celtics grający z Milwaukee Bucks. Minionej nocy wygrali we własnej hali 120:106. Wśród gospodarzy prym wiódł Jaylen Brown, zdobywca 30 punktów. W ekipie Bucks na wyróżnienie zasługuje Grek Giannis Antetokounmpo - 30 pkt, dziewięć zbiórek i osiem asyst.