Pierwszy mecz, rozegrany również w Cleveland, zakończył się niespodziewanym zwycięstwem Pacers 98:80. "Kawalerzyści", którzy są mistrzami NBA z 2016 roku oraz wicemistrzami z 2015 i 2017, nie mogli sobie pozwolić na drugą z rzędu porażkę przed własną publicznością. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę James, który stanął na wysokości zadania i poprowadził zespół do wygranej.
Po 3 minutach 30 sekundach Cavaliers prowadzili 13:0, a wszystkie punkty uzyskał James. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 33:18. W trzech kolejnych lepsi byli rywale, lecz ostatecznie zwycięstwo odnieśli gospodarze.
Był to po prostu mój mecz - powiedział James, który w sumie zapisał na koncie 46 pkt, 12 zbiórek i pięć asyst. Trafił 17 z 24 rzutów z gry, w tym dwie (z pięciu) "trójek". Jego koledzy klubowi nie zachwycili, z kolei wśród Pacers wyróżnił się Victor Oladipo 22 pkt.
Pół minuty przed ostatnią syreną Oladipo mógł doprowadzić do remisu 95:95, ale przestrzelił rzut za trzy punkty. Za chwilę James wykorzystał cztery wolne i Cavaliers objęli prowadzenie 99:92. W końcówce przyjezdni zdołali już tylko nieco zmniejszyć rozmiary porażki.
Na Zachodzie po raz atutu własnego parkietu nie udało się wykorzystać koszykarzom Oklahoma City Thunder. Tym razem ulegli Utah Jazz 95:102, a stan rywalizacji do czterech zwycięstw wynosi 1-1.
Najskuteczniejszy w ekipie Thunder Russell Westbrook uzyskał 19 "oczek", jednak miał udanych tylko 7 z 19 prób. Wśród triumfatorów Mitchell zdobył 28 pkt, lecz też przy niskim poziomie skuteczności (10/25).
Z kolei w Houston drużyna Rockets wygrała z Minnesota Timberwolves 102:82 i prowadzi 2-0. Po pierwszej kwarcie, przegranej 18:23, w drugiej "Rakiety" dominowały, wygrywając 37:17. W trzeciej przewaga gospodarzy jeszcze się zwiększyła, a w czwartej liderzy Rockets mogli już odpoczywać. Najlepszy na boisku był Chris Paul 27 punktów.