Warriors wzięli srogi rewanż za porażkę trzy dni wcześniej we własnej hali 131:135. W czwartek niezwykle skuteczny był Kevin Durant, zdobywając 38 punktów, w tym 27 przed przerwą. Już na początku spotkania popisał się pięcioma celnymi rzutami z rzędu, a pod koniec meczu obserwował już grę kolegów z ławki rezerwowych.
"Wszyscy zagraliśmy z dużo większym zaangażowaniem, ale trzeba to kontynuować w kolejnych meczach, bo Clippers stać na lepszą grę" - ocenił Durant.
Po pierwszej kwarcie "Wojownicy" mieli przewagę 17 punktów, po trzeciej - już 33 i w ostatniej części spotkania mogli się wykazać zmiennicy liderów drużyny gości. Durant grał łącznie niespełna pół godziny, a Stephen Curry (21 punktów) - tylko 20 minut.
Warriors do końca sezonu będą występować bez kontuzjowanego środkowego DeMarcusa Cousinsa. W czwartek na tej pozycji godnie go zastąpił Australijczyk Andrew Bogut, który zebrał 14 piłek.
W drugim spotkaniu na Zachodzie San Antonio Spurs wygrali z Denver Nuggets 118:108. 36 punktów dla gospodarzy zdobył rozgrywający Derrick White.
"On nie jest zły" - żartował słynny trener "Ostróg" Gregg Popovich. "Nie wiem, co mogę jeszcze o nim powiedzieć, oprócz tego, że Derrick był nadzwyczajny zarówno w ataku, jak i w obronie" - dodał.
Czwarty mecz odbędzie się również w hali AT&T Center w San Antonio, gdzie Nuggets nie wygrali od marca 2012 roku.
Na Wschodzie rozegrano w czwartek tylko jedno spotkanie. W Nowym Jorku Brooklyn Nets przegrali z Philadelphia 76ers 115:131. W ekipie gości zabrakło Kameruńczyka Joela Embiida, oszczędzanego z powodu zapalenia ścięgna w lewym kolanie. W tej sytuacji "Szóstki" poprowadził do zwycięstwa młody Australijczyk Ben Simmons, który zdobył 31 punktów i zanotował dziewięć asyst.