"Wojownicy" zdobyli mistrzostwo w 2015, 2017 i 2018 roku, zaś w 2016 i 2019 plasowali się na drugiej pozycji. Teraz jednak są zupełnie inną drużyną. Po zakończeniu ostatniego sezonu z zespołem pożegnali się Kevin Durant (odszedł do Brooklyn Nets) i DeMarcus Cousins (Los Angeles Lakers; latem doznał ciężkiego urazu kolana), a poważną kontuzję kolana leczy Klay Thompson. Pozyskany został m.in. D'Angelo Russell, ale z Thunder zdobył tylko sześć punktów.
W ekipie Warriors wyróżnił się tylko Stephen Curry - 23 pkt.
Do przerwy zespół z Oklahomy wygrywał aż 70:37, a po trzech kwartach 105:68. Przewaga nieco zmalała w ostatniej części gry.
"Jest źle. Nasza obrona nie istnieje. Nie wiemy nawet, jak się teraz bronić" - przyznał Draymond Green (10 pkt i pięć zbiórek).
Gospodarzy, którzy triumfowali po raz pierwszy w rozgrywkach 2019/2020 (sezon zaczęli od dwóch porażek), do sukcesu poprowadzili rezerwowy Dennis Schroder 22 pkt, Danilo Gallinari 21 i Shai Gilgeous-Alexander 19.
Zawodnicy Golden State Warriors mieli zaledwie 15-procentową skuteczność rzutów za trzy punkty - 5/33, z kolei rywale mieli 15 z 32 udanych prób.
Złą serię przełamali także koszykarze Memphis Grizzlies, którzy po dwóch przegranych, u siebie pokonali Brooklyn Nets 134:133 (po dogrywce), a decydujące punkty - trzy - uzyskał równo z końcową syreną Jae Crowder.
Nets nie pomogła bardzo dobra postawa Kyriego Irvinga - 37 pkt oraz po siedem asyst i zbiórek.
W innym niedzielnym spotkaniu Los Angeles Lakers pokonali Charlotte Hornets 120:101. W ekipie "Jeziorowców" wyróżnili się Anthony Davis - 29 pkt (w tym 25 w pierwszej części) i 14 zbiórek oraz LeBron James - 20 pkt i 12 asyst, a także Dwight Howard - 16 pkt, 10 zbiórek i cztery bloki.
Już trzy zwycięstwa odnieśli koszykarze Minnesota Timberwolves. We własnej sali triumfowali w meczu z Miami Heat 116:109, mimo że przed rozpoczęciem ostatniej kwarty przegrywali 77:84. W decydującej fazie brylował m.in. Andrew Wiggins. "Leśnym Wilkom" brakuje jest trzech wygranych, aby wyrównać rekordową serię z 2001 roku.