Jestem wdzięczny moim kolegom z drużyny, trenerom. Wierzyli we mnie i byli całkowicie przekonani, że podejmę na parkiecie właściwe decyzje - powiedział bohater wieczoru.
Morant trafił 22 z 30 rzutów z gry. Nie pomylił się w żadnej z czterech prób za trzy punkty. Zanotował także siedem zbiórek i dwie asysty.
Został pierwszym zawodnikiem w historii Grizzlies, klubu powstałego w 1995 roku, który osiągnął pułap 50 punktów w jednym meczu.
Grizzlies to rewelacja obecnego sezonu. Z bilansem 43 zwycięstw i 20 porażek zajmują trzecie miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej. Wyżej są tylko ekipy Phoenix Suns (49-12) i Golden State Warriors (43-18). Obie minionej nocy odpoczywały.
Przerwana seria DeRozana
Na Wschodzie prowadzi Miami Heat (41-21). W poniedziałek zespół z Florydy pokonał u siebie wicelidera Chicago Bulls (39-23) 112:99. Najwięcej punktów dla zwycięzców - po 20 - zdobyli Gabe Vincent i rezerwowy Tyler Herro.
Wśród "Byków" najlepszy był Zach LaVine - 22 pkt. To oznacza, że zakończyła się niesamowita seria DeMara DeRozana. 32-latek w dziesięciu poprzednich meczach notował po co najmniej 30 punktów. Tym razem uzyskał 18.
To nie było dla mnie nic szczególnego, po prostu grałem. Cieszę się, że ta seria się skończyła, bo nie będę musiał ciągle o niej słuchać - powiedział DeRozan.
W historii Bulls lepszą taką serią mógł się pochwalić tylko legendarny Michael Jordan, który miał 11 spotkań z rzędu z co najmniej 30-punktową zdobyczą.