>>>Tomasz Majewski mistrzem Europy!

Majewski był w Turynie bezkonkurencyjny. Ale występ na 30. Halowych Mistrzostwach Europy był dla niego jedynie sprawdzianem formy przed sezonem letnim. To właśnie dlatego Polak nie wpada w samozachwyt. "Nie czas na świętowanie. Turyn był dla mnie przerywnikiem, który miał mi dać chwilę oddechu" - przyznaje.

Reklama

We wtorek Majewski wsiada do samolotu i leci na kilka tygodni do Ameryki, gdzie zamierza intensywnie trenować. W Turynie mógł się jednak zmęczyć, bo harmonogram przedstawiony przez organizatorów był bardzo napięty. "Popędziłem do dekoracji, odebrałem złoty medal z rąk Ireny Szewińskiej, po raz drugi w karierze wysłuchałem ze wzruszeniem Mazurka Dąbrowskiego i ruszyłem do kontroli antydopingowej" - opowiada.

W trakcie kontroli nie mógł nawet napić się swojego ulubionego napoju, czyli piwa. "Już się go nie podaje. Nie mogłem więc skorzystać z okazji. Zresztą piwo we Włoszech nie jest najlepsze" - uśmiecha się polski mistrz Europy.