Główna część mityngu odbywa się w piątek, ale dzień wcześniej zaplanowany jest w centrum miasta konkurs tyczkarek. W Szwajcarii często lekkoatletyka pokazywana jest poza stadionem. To forma promocji i „wyjścia do ludzi”. Lubią to także sami zawodnicy.
Dla polskich kibiców emocje zaczną się jednak w piątek. Na starcie ma się zameldować siedmioro biało-czerwonych.
Jako pierwsza na stadionie pojawi się Paulina Guba. Mistrzyni Europy w pchnięciu kulą jest stałą bywalczynią Diamentowej Ligi. W tym sezonie jednak nie może pochwalić się na razie dobrymi rezultatami. To wynik kontuzji, którą odniosła zimą. Tym razem zmierzy się m.in. z Jamajką Danniel Thomas-Dodd, Niemką Christiną Schwanitz i Białorusinką Alioną Dubickają.
Ze światową czołówką będzie miała okazję sprawdzić się Justyna Święty-Ersetic. Mistrzyni Europy w biegu na 400 m nie jest regularnie zapraszana na mityngi Diamentowej Ligi, ale jak już startuje, wypada w nich dobrze. Jej marzeniem jest złamać granicę 50 sekund, ale podobnie jak reszta świata najwyższą formę szykuje na jesień, kiedy w Dausze odbędą się mistrzostwa globu.
W tym sezonie tylko dwóm zawodniczkom udało się pobiec 400 m szybciej niż 50 sekund. Jedna z nich – Jamajka Shericka Jackson – powinna w Lozannie pojawić się na starcie.
Przedsmak mistrzostw świata poczują w Szwajcarii tyczkarze. Na liście są wszyscy najlepsi, a wśród nich nie mogło zabraknąć wicemistrza świata Piotra Liska i mistrza Europy Pawła Wojciechowskiego. Poziom tej konkurencji jest bardzo wyrównany i często dyspozycja dnia decyduje o tym, kto stanie na podium poszczególnych zawodów.
Mimo wszystko liderem tego sezonu stał się Szwed Armand Duplantis. 19-letni mistrz globu jako jedyny tego lata pokonał granicę 6 metrów. Potrafi wygrywać w każdych warunkach pogodowych i staje do walki bez żadnych kompleksów. Do formy po kontuzji próbuje wrócić Francuz Renaud Lavillenie. Halowy rekordzista globu na razie jest daleki od swojej dawnej dyspozycji, ale w każdym momencie może „wystrzelić”.
Regularni są też Polacy – zarówno Wojciechowski, jak i Lisek, niemal każde zawody kończą wynikiem 5,70 lub wyżej, a to praktycznie zawsze daje im miejsce w czołowej trójce. Do światowej czołówki powoli wraca też Lićwinko. Brązowa medalistka mistrzostw świata w skoku wzwyż do tego sezonu podchodzi na luzie, ale ambitnie. Miała długą przerwę spowodowaną urodzeniem córeczki Hani, ale udowodniła już, że nie zapomniała jak się wysoko skacze. Wprawdzie poziom jej konkurencji w tym sezonie jest imponujący – aż pięć zawodniczek zaliczyło już dwa metry lub wyżej – tak i ona jest w stanie to zrobić.
Bezkonkurencyjna, tak jak w poprzednich latach jest startująca pod neutralną flagą Rosjanka Maria Lasickiene. Rewelacją sezonu jest z kolei 17-letnia Ukrainka Jarosława Mahuczich. Obie powinny startować w Lozannie, podobnie jak Bułgarka Mirela Demirewa i Ukrainka Julia Lewczenko.
Jako ostatni z Polaków zaprezentują się na stadionie w Szwajcarii Lewandowski i Kszczot. Obaj zmierzą się na 800 m. Podczas gdy dla pierwszego z nich to „szybkościowe” przetarcie przygotowujące do lepszych występów na dłuższym dystansie 1500 m, tak dla drugiego to koronna konkurencja.
Lewandowski i Kszczot w ostatnich dniach mocno trenowali i nie pojawiali się na zawodach. Trudno zatem wyrokować w jakiej będą dyspozycji, ale znając ich możliwości, będą walczyć o czołowe lokaty. Stawka wydaje się bardzo wyrównana.
To będzie już ósmy mityng Diamentowej Ligi w tym sezonie. Kolejny w Monako odbędzie się 12 lipca.