Polak jest liderem tegorocznych list światowych i ma właściwie tylko dwóch poważnych rywali, Amerykanów Reese Hoffę i Christiana Cantwella. Później nie będzie już tak różowo. Medal wywalczy jeszcze na pewno Anita Włodarczyk w rzucie młotem i któraś z naszych tyczkarek. O złocie Anna Rogowska i Monika Pyrek mogą jednak zapomnieć, ponieważ jest ono zarezerwowane dla podrażnionej ostatnią porażką Jeleny Isinbajewej. I to już niestety wszystkie poważne szanse Polaków na medal. Możliwe, że przyjemnie zaskoczy nas jeszcze Piotr Małachowski, jednak dyskobol od ponad miesiąca zmaga się z bólem palca, który uniemożliwia mu normalny trening, a rywale nie śpią. Faworytem jest Estończyk Gerd Kanter, daleko ostatnio rzucali również Virgilijus Alekna i faworyt gospodarzy Robert Harting.
Jeszcze miesiąc temu w kontekście walki o medal myśleć można było o Annie Jesień, jednak podopieczna swojego męża naderwała podczas mistrzostw Polski mięsień dwugłowy i, jak mówi, w Berlinie skupi się raczej na przechodzeniu kolejnych rund, a nie na walce o medale.
W stolicy Niemiec nie wystąpi brązowy medalista poprzednich mistrzostw świata Marek Plawgo, który nie zdołał wywalczyć minimum i mistrzostwa obejrzy na żywo w roli kibica.
W niedzielny wieczór oczy wszystkich fanów lekkoatletyki zwrócone będą na Usaina Bolta. 23-letni Jamajczyk jest faworytem setki, a jego trener Glenn Mills zapowiada nawet pobicie rekordu świata. Jedynym poważnym rywalem Jamajczyka jest Tyson Gay. Amerykanin będzie miał na kostiumie inicjały Jesse Owensa, swojego czarnoskórego rodaka, który na oczach Hitlera zdobył na igrzyskach w 1936 roku cztery złote medale. Reszta sprinterów będzie tylko tłem. Zupełnie bez formy jest rodak Bolta Asafa Powell. Do tego dochodzi jego słaba psychika. Powell nawet kiedy cały sezon błyszczał w mityngach, nigdy nie potrafił potwierdzić formy w najważniejszych zawodach sezonu. Pewne jest jedno - w Berlinie wpadnie każdy dopingowicz. Zapowiedziano 1000 testów, niektórzy zaczęli się bać i pewnie wycofają się z udziału w mistrzostwach. Spokojni są tylko Polacy i Usain Bolt, który swoją znakomitą formę zawdzięcza przecież słodkim ziemniakom z jamajskiej wioski.