Jesteśmy bardzo zadowoleni i to jest dla nas super dzień, bo mamy już pewny awans na igrzyska. Jestem również zadowolony z postawy zawodników w meczu z Chile, które walczyło do końca, bo chciało pokazać, że nie jest chłopcem do bicia. Zagraliśmy trochę lepiej w ataku niż w piątkowej konfrontacji z Macedonią, ale widać, że przed igrzyskami czeka nas jeszcze sporo pracy - ocenił.
Niespełna 48-letni szkoleniowiec zapowiedział, że w niedzielnym meczu z Tunezją jego drużyna, pomimo zapewnionego awansu, znowu powalczy o wygraną.
Trzeba kształtować w sobie zwycięski charakter i zawsze walczyć do końca, do ostatniej sekundy. Poza tym chcemy okazać się najlepsi w tym turnieju i zapowiedziałem chłopakom, że po triumfie nad Chile nie mogą jeszcze otworzyć szampana. Ważne jest nie tylko zwycięstwo, ale także to, aby w każdym spotkaniu zawodnicy starali się zrozumieć na czym polega piłka ręczna - zauważył.
Szkoleniowiec biało-czerwonych zapewnił, że szansę na wyjazd do Rio de Janeiro mają wszyscy zawodnicy, a nie tylko ci, którzy w Gdańsku wywalczyli awans.
Przed nami wiele spotkań, zarówno w Lidze Mistrzów, ekstraklasie oraz reprezentacji. Sporo oczywiście zależy od sytuacji zdrowotnej, bo mam nadzieję, że do gry będzie gotowy chociażby Mariusz Jurkiewicz. W spotkaniu z Chile z dobrej strony pokazali się Mariusz Wichary i Łukasz Gierak. Widać, że Łukasz ma charakter i robi systematyczne postępy. Podoba mi się również postawa i zaangażowanie Marcina. W odwodzie znajduje się jeszcze Piotr Wyszomirski, dzięki czemu mogę wybierać z trzech bramkarzy. Jestem także zadowolony z Mateusza Kusa. Wykonuje on czarną robotę, której często nie widać - przyznał.
Dujszebajew podkreślił również udział w sukcesie biało-czerwonych poprzedniego selekcjonera, który odszedł po nieudanym występie w mistrzostwach Europy.
To drużyna prowadzona przez trenera Michaela Bieglera zajęła trzecie miejsce na mistrzostwach świata w Katarze, dzięki czemu mieliśmy okazję rywalizować w takiej właśnie grupie. Ta rzecz nie ulega wątpliwości. Nie zamierzam jednak oceniać pracy swojego poprzednika. On się nazywa Biegler, ja jestem Dujszebajew i każdy ma swoją koncepcję - podsumował trener polskiej reprezentacji.