Stefan Białas poprowadzi Legię w ostatnich dziesięciu spotkaniach tego sezonu i zastąpi zdymisjonowanego w sobotę wieczorem Jana Urbana. Przyjęto także dymisję złożoną przez dyrektora sportowego Mirosława Trzeciaka. Jego z kolei zastąpi dotychczasowy szef skautów stołecznego klubu Marek Jóźwiak. Hiszpański eksperyment, który rozpoczęto w czerwcu 2007 roku zakończył się niepowodzeniem.

Reklama

Telefon od prezesa

Sobotni wieczór, gdzieś na polskich drogach. Legia wraca z Bytomia po drugiej z rzędu ligowej porażce. W pierwszym rzędzie dzwoni telefon. Trener Jan Urban odbiera. To Mariusz Walter, prezydent Grupy ITI, właściciel klubu. Zawsze lubili sobie pogawędzić po meczu, ale tym razem nie będzie przyjemnie. Krótka rozmowa, szkoleniowiec odkłada słuchawkę, za chwilę żegna się z piłkarzami. - Życzę wam powodzenia w dalszej części sezonu. I dziękuję - mówi. Więcej nie musi. Właśnie został zwolniony z pracy. Licznik meczów ekstraklasowych, w których prowadził Legię zatrzymał się na cyfrze 80.

Akt kapitulacji podpisał w niedzielę. W godzinach popołudniowych spotkał się z właścicielami klubu, ustalał warunki rozwiązania kontraktu, który wygasa 30 czerwca 2011 roku. Czarę goryczy przelała nie tylko porażka w Bytomiu, bo przecież Legia wciąż ma bardzo dużą szansę na mistrzostwo Polski. Tych, którzy łożą rocznie ponad 50 mln zł rocznie na działalność klubu z Łazienkowskiej, najbardziej bolało to, że w dwóch ostatnich sezonach (a w tym wciąż trwającym szczególnie) zespół zatracił styl. - Ten zespół nie przyciągnie widzów na trybuny nowego stadionu - uznano i podjęto odpowiednie kroki. Trudno było to zrobić, bo z pracą Urbana wiązano bardzo duże nadzieje.

Gorzej było z jego następcą, którego z racji wtorkowego spotkania Remes Pucharu Polski z Ruchem Chorzów trzeba było znaleźć natychmiastowo. Od początku w grę wchodziły dwie kandydatury - Stefana Białasa i Jacka Magiery. Bardziej skłaniano się ku Magierze, ale on sam szybko wykluczył się z grona kandydatów. Odmówił.

p