Odkąd na Konwiktorskiej pojawił się Jose Maria Bakero, Polonia rozegrała osiem meczów. Zwyciężyła tylko raz. Zespół natchniony hiszpańską fantazją miał iść w górę w tabeli, tymczasem kontynuuje marsz w dokładnie odwrotnym kierunku. To krach rozbudzonych nadziei Wojciechowskiego.
Jeden z najbogatszych Polaków jeszcze w styczniu zapowiadał, że już skończył z kosztownymi eksperymentami i postanowił budować wielkość drużyny w oparciu o pomysły Bakero. Teraz już wie, że podtrzymywanie tej deklaracji może oznaczać sportowy upadek drużyny. Bo Bakero - kiedyś genialny piłkarz Barcelony - konsekwentnie potwierdza, że jest marnym trenerem. Oczywiście Wojciechowski może go zwolnić, dla niego to przecież chleb powszedni. Tylko że dymisja oznacza wypłatę odszkodowania i zatrudnienie tęgiego speca, który potrafi momentalnie poderwać drużynę do skutecznej walki. A to przecież kolejne znaczące koszty.
Wojciechowski wpadł w spiralę wydatków, które bynajmniej nie gwarantują osiągnięcia celu ostatecznego - zbudowania drużyny na miarę europejską. Dochodzi do absurdalnej zależności: biznesmen wydaje coraz więcej, a efekty są coraz gorsze. Właściciel wielkiej firmy deweleporskiej ma jedną złą cechę, która nie pozwala mu odnaleźć się w piłkarskim biznesie: brak cierpliwości.
p