Boruc nie wytrzymał po porażce w derbach Glasgow. Polak nie mógł znieść przegranej z lokalnym rywalem i to aż 0:3. Po meczu nasz bramkarz najpierw pokłócił się z kapitanem Rangersów Barrym Fergusonem, a później nie podał ręki żadnemu z rywali.

Całe zdarzenie pokazała stacja telewizyjna transmitująca spotkanie. "Dlaczego tak zrobiłem? Bo nie mam takiego obowiązku. Nie lubię tego klubu, tych piłkarzy" - powiedział portalowi sport.pl Boruc.

Reklama

Ale nasz bramkarz miał jeszcze inny powód. Jak sam przyznał przeciwnicy prowokowali go przez cały mecz. "Zawodnicy Rangers świrowali, obrażali, polowali na kości i dogadywali. Mówiąc krótko grali na nosie. A później nagle zapałali miłością. To jest śmieszne. Sezon trwa, a my jesteśmy wrogami" - dodał Artur.