Leo zebrał we Wronkach młodych piłkarzy z polskiej ligi, bo szuka następców dla piłkarzy, którzy powoli kończą reprezentacyjną karierę. Jednym z takich graczy, któremu szybko trzeba znaleźć następcę jest Maciej Żurawski. Leo nie ma wątpliwości, że już w najbliższych eliminacjach do mistrzostw świata 2010 w RPA, napastnikiem z prawdziwego zdarzenia, który weźmie na siebie ciężar zdobywania goli, może być Lewandowski. Król strzelców poprzedniego sezony drugiej ligi trafił do reprezentacji, mimo że jeszcze ani razu nie zagrał w ekstraklasie. "Już zdążyłem oswoić się z atmosferą panującą w reprezentacji, z Leo Beenhakkerem. Nowy trener, inne treningi, najważniejsze jednak, że można się wiele nauczyć. Wiadomo, że reprezentacja Polski to wysoki poziom i większe wymagania. Ale nie czuję tremy. Będę chciał przekonać selekcjonera, że warto mnie powoływać regularnie" - mówi „Lewy” "Faktowi".
Leo zdaje sobie sprawę, że największe kłopoty ma właśnie z napastnikami. Dlatego na gwałt jest mu potrzebny piłkarz, który zastąpi nieskutecznego Żurawskiego. Lewandowski udowodnił już tego lata, że na arenie międzynarodowej może kolekcjonować gole równie często, jak w poprzednim sezonie na drugoligowych boiskach. Mimo, że w pierwszym meczu Lecha Poznań w Pucharze UEFA z azerskim Chazarem Lankaran wszedł na plac gry dopiero od początku drugiej połowy, nie przeszkodziło mu to w zdobyciu zwycięskiej bramki. "Tak naprawdę o tym, czy będę dostawał powołania zdecyduje postawa w lidze. Jeśli będę strzelał gole, to mam szansę zadomowić się w kadrze na dłużej. Na razie trener Smuda w meczach o Puchar UEFA wpuszczał mnie na boisko z ławki rezerwowych. Widocznie chciał powoli wprowadzać mnie do zespołu. Ale na dłuższą metę na pewno się z tym nie pogodzę, bo chcę grać w podstawowym składzie. Inaczej o reprezentacji mogę zapomnieć" - twierdzi Lewandowski.