Koledzy z reprezentacji zaśpiewali panu "sto lat" z okazji. Na pięć dni przed meczem z Polakami zorganizowaliście porządną imprezę, czy był to dopiero wstęp do zabawy?
Skończyłem 23 lata, ale na prawdziwe świętowanie przyjdzie pora. Teraz myślimy już tylko o niedzielnym spotkaniu. Może właśnie wtedy dostanę urodzinowy prezent.
Jaki?
Oczywiście wygraną z biało-czerwonymi. Chcę wreszcie pokonać Artura Boruca, bo w 2006 roku na mundialu był w świetnej formie i nie zdołałem strzelić mu gola.
A kilka miesięcy temu mówił pan, że chce, by z grupy wyszli Niemcy i Polska. To miał być właśnie prezent na urodziny. Jak mamy awansować, skoro chce pan nam strzelać gole?
W grupie każdy ma trzy mecze do rozegrania i myślę, że moja reprezentacja awansuje z pierwszego miejsca, a Polacy z drugiego.
Pojawią się głosy, że pan specjalnie mówi o awansie biało-czerwonych, by łagodzić krytyczne opinie, że zostawił pan rodzinny kraj i zdecydował się grać dla przeciwników.
Tak, tak wiem. Zaraz na pewno usłyszę, że poleciałem na kasę i nie mam honoru, że polscy działacze się o mnie bili, prosili, żebym grał z orzełkiem na piersi, tylko ja to wszystko miałem gdzieś. Mam już dosyć tych bzdur. Prawda jest inna.
Chciał pan grać w biało-czerwonych barwach?
Co ja sobie mogłem chcieć? Na początku nikt na mnie nie zwracał specjalnej uwagi. Potem zacząłem grać dla niemieckiej młodzieżówki i moja kariera potoczyła się błyskawicznie. Nikt nie proponował mi gry dla Polski, gdy jeszcze to było możliwe. Co miałem robić? Przyjechać i prosić, by ktoś z reprezentacji się mną zainteresował? Bądźmy poważni.
Takiego wyboru jak pan dokonało jeszcze kilkunastu piłkarzy z polskimi korzeniami. Stworzyłoby się z nich bardzo silną drużynę. Dlaczego np. Miroslav Klose, czy Piotr Trochowski grają dla Niemiec, a nie dla Polski?
Nie będę mówił za innych, ale oni też nie mieli alternatywy. Działacze przespali dogodne momenty, bo niewykluczone, że część tych zawodników zagrałaby dla was.
A pan?
Ja dostałem szansę w Niemczech i tyle.
Co zrobić, byśmy nie stracili kolejnych Podolskich?
Ja nie jestem od wymyślania takich rozwiązań. Ale wiem, że Polscy działacze teraz wcześniej zaczynają namawiać młodych zawodników do gry w waszej kadrze. To dobra droga.
Ostatnio Sebastian Boenisch z Werderu Brema sam zgłosił chęć grania w polskiej reprezentacji, ale pod warunkiem, że nie trafi do młodzieżówki, a od razu pod opiekę Leo Beenhakkera. Nie przesadził trochę?
Dlaczego? Gra w dobrym klubie i zna swoją wartość. Ja go cenię za szczerość. Nasze rodziny się znają i stąd wiem, że naprawdę mu zależało.
Czy z takimi zawodnikami jak Podolski czy Klose Polska ograłaby Niemców?
Nie wiem. Teraz myślę o tym, by Podolski i Klose ograli Polskę.
No właśnie, hasło przewodnie waszej reprezentacji brzmi: "Jedna drużyna, jeden cel". Czy to oznacza, że nie ma u was gwiazd, dla których grają inni?
Chodzi o to, by w drużynie była zdrowa rywalizacja i ogromna mobilizacja.
Taka rywalizacja, która spowodowała, że Klose posadził pana w zeszłym sezonie na ławce Bayernu?
W kadrze nie ma to znaczenia.
Naprawdę nie ma pan mu za złe, że razem ze świetnie grającym Luką Tonim zmarnowali panu sezon?
Nie zawracam sobie tym głowy. Ja wiem, że jestem na tyle dobry, że powinienem grać w pierwszym składzie.
Rozmawiał pan o tym z Klose?
W ogóle nie rozmawiamy na takie tematy.
Ostatnio jednak duet Klose-Podolski grał razem niewiele. Czy nadal jesteście tak groźni jak w 2006 roku?
Miro to świetny zawodnik i wiem, że damy sobie radę. Ja czuję się świetnie i nie mogę doczekać się niedzielnego spotkania.
Obawia się pan o wynik tego meczu?
Nie, bo wierzę w swoją reprezentację. Ale z drugiej strony, wszyscy nas przestrzegają, że jesteście teraz lepsi niż na mundialu w Niemczech.
A dlaczego mamy teraz większe szanse, skoro w kadrze grają w większości ci sami zawodnicy, co przed dwoma laty?
Po pierwsze nie gramy już u siebie. Po drugie wasz trener Beenhakker jest bardzo doświadczony i budzi powszechny respekt. Zwracano nam uwagę na jego taktykę i organizację gry. Wiemy, że nie będzie łatwo.
A który z Polaków wzbudza największy strach?
Nie ma powodów, by się bać. To po prostu będzie ciężki mecz, który musimy wygrać.
Ostatnio trener Joachim Loew wystawił pana na lewej pomocy i niewykluczone, że na tej pozycji zagra pan przeciwko biało-czerwonym. Wtedy trudno będzie o urodzinowy prezent w postaci gola strzelonego Borucowi?
W pomocy mam więcej okazji do pogrania piłką. Zagram tam, gdzie wystawi mnie selekcjoner. Jestem głodny piłki i chcę zwyciężać.