Z tak mocną i pewną siebie ekipą polska drużyna w poniedziałek teoretycznie nie ma większych szans. Chociaż...

Ekipa Bilicia w czwartek zapewniła sobie awans do fazy pucharowej mistrzostw. Oznacza to, że w ostatnim spotkaniu grupowym może oszczędzać siły. Właśnie w tym możemy upatrywać swojej szansy na zwycięstwo. Prasa chorwacka spekuluje, że mecz z Polakami ich piłkarze rozpoczną w rezerwowym składzie. Nie będą więc nas straszyli tacy zawodnicy jak Luka Modrić, Niko Kranjcar czy Mladen Petrić tylko Ognjen Vukojević, Igor Budan i Nikola Pokrivać. Brzmi zdecydowanie lepiej...

Reklama

Ale powodów dla których możemy liczyć, że w poniedziałek nasi rywale nam pomogą jest znacznie więcej. Kilku chorwackich zawodników gra na co dzień w klubach z polskimi zawodnikami -- Darijo Srna z Mariuszem Lewandowskim, Robert Kovać i Petrić z Jakubem Błaszczykowskim, a Mario Galinović z Arkadiuszem Malarzem. Jeszcze do niedawna kolegą klubowym Wojciecha Kowalewskiego był Stipe Pletikosa. Także trener Bilić ma pewne powiązania z Polską, choć nie czysto piłkarskie. Gdy był jeszcze piłkarzem Hajduka Split przed meczem z Romą był na audiencji u polskiego papieża Jana Pawła II, od którego dostał pamiątkowy medalik. O tym, że wciąż go ma i wierzy w jego moc mogliśmy się przekonać w czwartek podczas meczu z Niemcami. Bilić co chwila wyskakiwał z ławki rezerwowych i żywiołowo gestykulował. W pewnym momencie wspomniany medalik wypadł mu z kieszeni marynarki. Bilić chwilę szukał go w trawie, po czym podniósł i z szacunkiem ucałował.

Oczywiście, wcale nie musi to oznaczać, że chorwacki selekcjoner pała do Polski uczuciem i każe swoim piłkarzom odpuścić poniedziałkowy mecz. Ale na przykład Darijo Srna kilka miesięcy temu otwarcie powiedział, że zależy mu, by to Polacy, a nie zespół Joachima Löwa wyszli z grupy. Wraz z Mariuszem Lewandowskim żartował, że jeśli Polsce i Chorwacji do awansu przed ostatnią kolejką będzie brakować po punkcie, to umówią się i zagrają na remis. "Może naprawdę uda nam się wyeliminować Niemców? Bardzo bym chciał, żeby z grupy awansowała Chorwacja z Polską. Tak jak wy, nie lubię Niemców. Zawsze są tacy pewni siebie, noszą głowy wysoko, uważają, że są najlepsi na świecie. Tak jak Anglicy. Ich też nie lubię. I proszę, na mistrzostwach ich nie będzie" - szczerze wyznał Srna.

Reklama

Za dwa dni będzie miał okazję upokorzyć Niemców i pomóc biało-czerwonym. Z tym, że remis nas nie urządza. Polska musi liczyć, że Austria wygra z naszymi zachodnimi sąsiadami, a my pokonamy Chorwację co najmniej jedną bramką więcej, niż Austriacy Niemców. Srna przestrzega nas jednak: "Oczywiście, żadne umawianie się z Polakami nie wchodzi w grę. Takich rzeczy w profesjonalnym futbolu się nie robi".