Zasadnicze negocjacje w sprawie premii odbyły się przed sierpniowym meczem z Ukrainą (0:1), w warszawskim hotelu „Sheraton”. Takie było życzenie Leo Beenhakkera, który nie chciał, aby piłkarze dyskutowali o pieniądzach podczas zgrupowań już w trakcie eliminacji. W warszawskich rozmowach uczestniczyli przedstawiciele drużyny (Michał Żewłakow, Mariusz Lewandowski, Jacek Krzynówek) oraz prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
>>>Sprawdź, co Leo zrobił z piłkarzami
"Rozmowy nie były specjalnie trudne, zresztą jak zwykle w ostatnich czasach. Szybko ustaliliśmy wspólne stanowisko. Główna premia za awans to 5 milionów złotych na cały zespół" – potwierdza Listkiewicz. Już na samym początku negocjacji ustalono, że ewentualna premia – po raz pierwszy od wielu lat – będzie wypłacana w złotówkach. Piłkarze doszli do wniosku, że tak im się bardziej opłaca. Przed startem kwalifikacji do Euro 2008 w umowie zapisano, że premia za awans (1,5 mln dolarów) zostanie wypłacona w dolarach. Przez blisko dwa lata kurs amerykańskiej waluty w naszym kraju drastycznie spadł i wielu piłkarzy w ten sposób straciło nawet po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zawodnicy najwyraźniej zakładają, że przez najbliższe dwa lata złotówka nadal będzie się umacniać - czytamy w DZIENNIKU.
>>>Przeczytaj, co Słoweńcy myślą o Polakach
"Wydarzenia" Polsatu: Tak Tusk mówił przed Euro
Sprawa premii ostatecznie ma być klepnięta we Wrocławiu, po meczu ze Słowenią. Do ustalenia zostały już tylko szczegóły. Natomiast o zasadzie podziału pieniędzy między zawodnikami zadecyduje rada drużyny w porozumieniu z selekcjonerem, ale dopiero wtedy, gdy taka dyskusja będzie miała sens, czyli po wywalczeniu awansu. Wiadomo, że najwięcej dostaną ci, którzy spędzili najwięcej minut na boisku (strzelcy bramek, autorzy asyst lub efektownych interwencji w obronie nie będą w żaden sposób dowartościowywani). PZPN wstępnie ustalił również wysokość tzw.
"Chodzi o kwotę, jaka wypłacana jest każdemu piłkarzowi za udział w danym eliminacyjnym meczu, nawet jeśli tylko siedzi na trybunach. Tym razem będzie to 10 tysięcy złotych. Oznacza to, że Artur Boruc, Dariusz Dudka i Radosław Majewski, którzy z powodów dyscyplinarnych nie zostali powołani na dwa pierwsze spotkania eliminacji już stracili po 20 tysięcy złotych. Łatwo tez wyliczyć, że piłkarz, który przyjedzie na dziesięć meczów kadry, dostanie w sumie 100 tysięcy złotych" – również wtedy, gdy wszystkie te mecze zakończyłyby się porażkami biało-czerwonych.
Na razie nie ma jeszcze mowy o ewentualnej premii dla Leo Beenhakkera. Holender z pewnością może jednak liczyć na o wiele większą gotówkę niż którykolwiek z jego zawodników oraz poprzedników na stanowisku trenera polskiej narodowej. Po mistrzostwach Europy Beenhakker dostał zresztą podwyżkę – zagwarantował sobie ją w nowym kontrakcie już w listopadzie ubiegłego roku. To był dla niego najlepszy moment, bo po wygranych eliminacjach był bohaterem całej Polski. Już wtedy wiedział, że od lipca jako selekcjoner reprezentacji naszego kraju będzie zarabiał 900 tysięcy euro rocznie. Taką kwotę w formie jednorazowej premii Leo otrzymał też za sam awans do Euro 2008. Zapewne tym razem nagroda dla Holendra nie będzie mniejsza.