>>>Leo: Piechniczek dla mnie nie istnieje

Wypowiedzią o Piechniczku Beenhakker wywołał prawdziwą burzę i trafił na dywanik do Grzegorza Laty. Dziś wszyscy zainteresowani - Piechniczek, Leo i Lato - spotkali się, by do końca wyjaśnić całą sprawę.

Reklama

"Oba spotkania to konsekwencja wywiadu, którego udzieliłem w sobotę. Nie wycofuję żadnego słowa, jakie w nim padły, ale za zdanie dotyczące pana Piechniczka chciałbym teraz publicznie przeprosić" - oznajmił na spacjalnej konferencji prasowej Beenhakker. "Powiedziałem tak, ale nie miałem prawa tak powiedzieć" - dodał.

>>>Tomaszewski: Beenhakker pluje nam w twarz

Beenhakker wyjaśnił, że niefortunna wypowiedź nie miała żadnego związku z tym, co od kilku dni piszą gazety. Według nich Beenhakker specjalnie sprowokował całe zajście, po to, by PZPN rozwiązał z nim kontrakt. Według spekulacji prasowych Leo miałby odejść do angielskiego Sunderlandu. "Nie mam zamiaru <rozwodzić się> z polską kadrą. Moją ambicją jest dalsza praca z reprezentacją Polski i awans na mistrzostwa świata 2010" - powiedział jednak selekcjoner. "Dziękuję za oba spotkania. To była otwarta, męska rozmowa i mam wrażenie, że wyjaśniliśmy sobie wszelkie nieporozumienia" - zakończył Leo Beenhakker.

Antoni Piechniczek przyjął tłumaczenie i przeprosiny Leo. "Nie czułem się najlepiej, gdy przeczytałem wypowiedzi pana Beenhakkera. Teraz jednak przeprosiny przyjmuję i zapominam o całej sprawie. Obiecuję też, że nie będę selekcjonerowi przeszkadzał, a wręcz przeciwnie - będę bardzo pomagał" - oznajmił. "Myślę, że wyjaśniliśmy sobie wiele i skorzysta na tym polska piłka. Jeszcze raz podkreślam - nikt nie chce odbierać selekcjonerowi autonomii. To on przewodzi reprezentacji Polski" - podsumował Piechniczek.

>>>Leo trafił na dywanik do Laty