"Pierwszą rundę zakończyliśmy fatalnie" - przyznaje Leonardi. "Porażka w ostatniej jesiennej kolejce z Milanem 1:5 psuje i tak fatalną ocenę jesieni. Zaledwie 22 zdobyte punkty to kiepski wynik, jak na nasze oczekiwania. Ponieśliśmy aż siedem porażek. To koszmar" - martwi się Włoch.

Reklama

>>>Italia na drodze Kolejorza

Znacznie lepiej Udinese radziło sobie w Pucharze UEFA. Teraz jednak na drodze Włochów staje Lech. "Byłem zdziwiony, kiedy po losowaniu widziałem zadowolenie, na twarzach wielu działaczy naszego klubu. Osobiście jestem innego zdania i powoli rację przyznają mi zarówno trener jak i zawodnicy. To, że Lech nie jest regularnym uczestnikiem rozgrywek pucharowych, nie znaczy, że musi być łatwym rywalem. Wręcz przeciwnie. Doceniam poziom polskich klubów i piłkarzy. To, że Lech jest liderem waszej ekstraklasy nie jest na pewno przypadkiem" - mówi dyrektor klubu z Udine.

"Nie ukrywam, że obserwujemy ze szczególną uwagą wielu zawodników Lecha. Także pod kątem zaangażowania ich do naszego zespołu. Okienko transferowe jest obecnie otwarte i wiele może się jeszcze wydarzyć, ale nie zamierzamy zdradzać naszych planów. Byliśmy wstępnie zainteresowani Robertem Lewandowskim, ale prawdopodobnie w ogóle nie przeprowadzimy żadnych transferów. Naszym problemem w tym sezonie nie jest bowiem zbyt słaby skład, lecz zbyt wiele kontuzji podstawowych zawodników. Większość z nich doszła już jednak do zdrowia" - zdradza Leonardi.

Reklama

>>>"Unidese może wrócic do wielkiej formy"

Po słabej rundzie jesiennej zaczęło być głośno o tym, że klub zmieni trenera. "To tylko pogłoski z mediów. Znamy doskonale powody naszej słabej gry i wiemy, że trener Pasquale Marino nie ponosi za to winy. W zeszłym roku dzięki dobrej pracy Marino byliśmy o włos od awansu do Ligi Mistrzów. W kierownictwie klubu ma wciąż pełne poparcie. Wiosną chcemy odrabiać straty w lidze. Koncentrujemy się też na mecze z Lechem. Szanse są wyrównane. Wiele będzie zależeć od dyspozycji fizycznej piłkarzy obu drużyn. Nasz budżet wynosi ok. 30 mln euro - to niewiele jak na Serię A. Nie możemy więc szaleć z wydatkami. Mimo to udaje nam się wychować wielu piłkarzy, którzy z Udine trafiają do reprezentacji, jak np. mistrz świata Vincenzo Iaquinta. Szukamy mniej znanych zawodników. Ostatnio trafił do nas obrońca Niki Zimling z duńskiego Esbjergu. Był wolnym piłkarzem, a jestem pewien, że doskonale poradzi sobie w Serie A. Jak już kogoś wypatrzymy, to z reguły mamy rację".