Przed Lechem kolejne wyzwanie - tym razem zagracie z Udinese. Jest pan bardzo związany z Dinamem Zagrzeb, więc powinien być podwójnie zmotywowany, bo to przecież Włosi wyeliminowali chorwacki klub w fazie grupowej Pucharu UEFA...
Ivan Turina: Zimą w Chorwacji pytałem znajomych z Zagrzebia o włoski zespół. Koledzy z którymi grałem w Zagrzebiu - Ante Tomić czy Dino Drpić - mówili mi, że to naprawdę klasowa drużyna. Nie myślę kategoriami rewanżu, bo mobilizuje mnie przede wszystkim to, że zarówno dla mnie, jak i dla Lecha to historyczny mecz. Ja, tak jak Lech, nie grałem nigdy wiosną w pucharach.

Reklama

Turina, który jest wychowankiem Dinama, zagra wiosną w pucharach. W chorwackim klubie czekają na to od 1970.r. Panu wystarczyło pół roku w Poznaniu?
To prawda, po tych meczach z Nancy, Deportivo, CSKA czy Feyenoordem udało nam się z chłopakami osiągnąć to, czego nie udało się dawno drużynom z Chorwacji. Chorwackie kluby już od lat czekają w pucharach na taki sukces. Choć nasze drużyny - i Dinamo, i Hajduk Split - grały w Lidze Mistrzów, ale było to już dość dawno. Dlatego perspektywa gry wiosną jest taka mobilizująca. Jestem szczęśliwy, że będziemy mogli przy pełnym stadionie zagrać z zespołem z Serie A . To ważny mecz dla każdego z nas, ale też dla polskiej piłki.

>>>Tłumy walą na mecz Lecha z Unidese

Po meczu z Feyenoordem podkreślał pan, że lubi mecze, w których ma sporo pracy w bramce. Siła ofensywy Udinese jest spora - z reprezentantami Włoch, Di Natale, Qugliarellą, Pepe, czy kadrowiczem Chile Sanchezem. Pracy więc nie zabraknie?
Szczególnie Di Natale, to najwyższa europejska półka. Rozmawiałem o nim z rodakami i z bramkarzem Dinama Tomislavem Butiną, i z broniącym w Spartaku Moskwa Stipe Pletikosą. Bo Rosjanie też grali w grupie z Udinese. Podkreślali, że Di Natale to „top class”. Ale rzeczywiście, wolę takie mecze, gdy bramkarz ma sporo pracy, jest cały czas skoncentrowany, a nie czeka 50 - 60 minut, by się wykazać. Wtedy jedną złą obroną może dać pole krytykom, żeby powiedzieli: "O, ten to kiepski bramkarz". Znam ofensywną siłę Udinese, oglądałem ich mecze na DVD, także ostatnie spotkanie ze Sieną.

Podczas sparingów w Turcji broniliście mniej więcej po równo z Krzysztofem Kotorowskim. W ostatni meczu z Płockiem to jednak pan był w wyjściowej jedenastce...
To był jednak tylko towarzyski mecz, podobnie zresztą jak sparingi w Turcji. O tym, kto zagra, i tak zadecyduje trener, to on jest szefem. Mamy jeszcze dwa dni do meczu, będziemy jeszcze trenowali dziś i w środę. Bo przecież każdy z nas chce pokazać, że jest w lepszej formie.

W zespole Lecha, podobnie jak w Udinese, pierwszym bramkarzem jest obcokrajowiec - Słoweniec Samir Handanović. Jak pan go ocenia?
Już to, że broni w Serie A, świadczy o jego klasie. To dobry bramkarz. Nie znam go osobiście, ale pytałem o niego znajomego ze Słowenii. Bardzo go cenią - i w ojczyźnie, i we Włoszech. Słyszałem informację, że interesuje się nim sam Milan. Dla nas ważne jest to, żeby w dwumeczu z nami częściej wyjmował piłkę z siatki niż bramkarz Lecha (śmiech).