Katarzyna Koziarz: Poparł pan trenera Romy Luciano Spalettiego w jego konflikcie ze szkoleniowcem Interu Jose Mourinho. Dlaczego?
Claudio Ranieri: Dlatego że mediolańczycy po raz kolejny zdobyli punkt dzięki "nieuwadze" sędziego. Tym razem poszkodowana była Roma. Po prostu przytaknąłem Spalettiemu, który stwierdził, że robi się z nas durniów. Mourinho jest świetnym trenerem, ale też bardzo dobrym mówcą. Potrafi wszystko wmówić mediom. Nikomu nic nie zarzucam, ale najpierw należy obejrzeć powtórki, a potem mówić, czy karny dla Interu był, czy go nie było.

Reklama

To prawda, że chce pan, aby wszystkie mecze Interu aż do końca sezonu znalazły się pod obserwacją wydziału dyscypliny włoskiej federacji?
Aż tak radykalny nie jestem. Na razie skupiamy się na sobie. Nasza strata do Interu zmalała z 9 do 7 punktów. To zawsze coś. Inter jest lepszy technicznie, ale my jesteśmy bardziej waleczni.

Być może to ostatnia runda dla Pavla Nedveda. Czech postanowił odejść. Wyobraża pan sobie Juventus bez niego?
Miał zadecydować latem, czy zostanie. Tak wczesna decyzja niemile nas zaskoczyła. Trudno będzie nam znaleźć jego następcę.

A Diego z Werderu Brema?
Wiem, że on z wielką chęcią przeszedłby do nas. Jednak - wbrew temu, co pisze się w prasie - do sfinalizowania transakcji jeszcze daleka droga. Chciałbym jeszcze ściągnąć Davida Silvę. Przecież to ja go wypromowałem w Valencii.

Myśli pan, że on będzie chciał odejść z Valencii - że Hiszpan szanuje ligę włoską?
Wiem, że niedawno wygwizdano Milan za odpadnięcie z Pucharu UEFA, Juve też oberwało po porażce z Chelsea. Na razie szacunek do włoskich drużyn chyba spada. Cóż, takie już są reguły współczesnego futbolu. Liczą się tylko wyniki. Dla klubowych dokonań, dla historii, nie ma się już szacunku. Z prawdziwym uznaniem wciąż można się spotkać, ale na poziomie piłkarza czy trenera. Kiedy wróciłem do Londynu na mecz z Chelsea, moi byli kibice przywitali mnie gromkimi brawami.