We wtorek Królewskim nic się nie udawało. Mieli gorszych napastników niż Stoke City, z którym Liverpool ostatnio bezbramkowo zremisował, gorszą pomoc niż Wigan. A obrońca Realu Fabio Cannavaro skompromitował tych, którzy wybrali go na najlepszego piłkarza świata 2006 roku. "Myśleliśmy, że Liverpool będzie bronił wyniku z Madrytu. Myliliśmy się" - stwierdził włoski obrońca.
Real oddał trzy strzały na bramkę, Liverpool - 12. "Zasłużyli na to" - mówił załamany szkoleniowiec Królewskich Juande Ramos, dla którego była to kolejna porażka w Anglii. Zanim trafił do Realu, był pośmiewiskiem Londynu (prowadził Tottenham). We wtorek śmiał się z niego Liverpool. Królewscy zostali upokorzeni. W drugiej połowie, gdy menedżer Liverpoolu Rafa Benitez przekonał się, że Real nic nie jest w stanie zrobić, zdjął z boiska strzelca dwóch goli Stevena Gerrarda. W jego miejsce wprowadził 20-letniego Jaya Spearinga. Kilkanaście minut później goście stracili czwartą bramkę.
>>>Strzelali w Lidze Mistrzów. Zobacz gole
"Już po trzydziestu minutach, gdy zobaczyłem, jak świetnie gramy, wiedziałem, że awansujemy bez problemu" - powiedział Gerrard. "W drugiej połowie chodziło już tylko o to, aby udowodnić sobie jak bardzo jesteś dobry".
Do upokorzenia Realu walnie przyczynił się również Fernando Torres, który wcześniej grał w Atletico Madryt i za Realem - delikatnie mówiąc - nie przepada. I to tak bardzo, że chciał grać w tym meczu mimo dokuczliwego bólu kostki. "W takich spotkaniach ból jest nieistotny" - powiedział Hiszpan. "Nie mógłbym sobie wybaczyć, gdybym nie zagrał z Realem".
Niestety dla Królewskich zagrał i Real po raz piąty z rzędu odpadł w 1/16 finału Ligi Mistrzów. "To rzeczywiście nienormalne" - dziwi się Cannavaro. Ale czy to rzeczywiście niespodzianka?
We wtorek nie było silnych na Anglików. Do ćwierćfinału awansowała też Chelsea, która z trudem, bo z trudem, ale zremisowała 2:2 z Juventusem w Turynie. Włosi mieli pecha. Prowadzili 1:0, aby tuż przed przerwą stracić bramkę. W drugiej połowie, grając w dziesiątkę, wyszli na prowadzenie, ale jeden kontratak pozbawił ich złudzeń. Chelsea Guusa Hiddinka jest o wiele bardziej cyniczna niż Chelsea Luiza Scolariego. "Zmiana menedżera zmieniła mentalność tego zespołu" - przyznał trener Juve Claudio Ranieri.
"Zacząłem pracę w tym klubie kilka dni temu. Nie wiem, jakie wcześniej były tu standardy, ale starałem się wprowadzić do drużyny to, co uważam za międzynarodowy poziom Ligi Mistrzów" - powiedział Hiddink.
Tak więc znów Gianluigi Buffon, być może najlepszy bramkarz świata, nie doczeka się triumfu w Lidze Mistrzów. "Chelsea nie była od nas silniejsza. Po prostu sprawy potoczyły się nie po naszej myśli" - powiedział Buffon w stylu Cannavaro. David Trezeguet przyznał wprost: "Byliśmy naiwni".
Okazało się, że naiwny był również Jakub Wawrzyniak, któremu zdawało się, że Panathinaikos może bez większych problemów wyeliminować Villarreal. Ale „Koniczynki” przegrały - między innymi przez Polaka, który przy drugim golu dla gości nie upilnował Llorente.