Za przykład podaje sprawę Ireneusza Jelenia. "Przez pięć tygodni nie piszecie o niczym innym, tylko o tym, żeby powołać Jelenia, a potem jesteście zdziwieni, że jest w kadrze" - wskazuje. "Polskie media są naprawdę unikalne. W Realu czy Ajaksie nikt nie zwróciłby uwagi, że wyszedłem kwadrans przed końcem meczu rywali, których obserwowałem, bo wiedzieliby, że i tak wykonałem swoją pracę. A w Polsce dla niektórych ludzi to od razu świetny powód do ataku" - dodaje.
Najgorsze jest jednak to, że ataki mediów odbijają się na atmosferze w kadrze. "Wszystkim zależy na wynikach, tylko niektórym na tym, żeby były jak najgorsze" - mówi Leo. "To bardzo trudne grać w takiej atmosferze, ale co możemy zrobić?" - rozkłada ręce.
Beenhakker nie zamierza się jednak poddać. "Praca w takich warunkach mobilizuje, ale na pewno nie jest przyjemnością. I piłkarze, i sztab szkoleniowy są tym wszystkim wykończeni. Najgorsze jest to, że często nie chodzi o reprezentację, ale o interesy pewnych ludzi" - kończy Leo.